Dzieci nie przeliczą wakacji na wydane pieniądze, a na czas jaki im poświęcimy.
Planujemy rodzinny wypad w Bieszczady. Wgryzając się w przewodniki i mapy, wertując niezmierzone oceany wiedzy w internecie na temat miejsc i tras, z wypiekami na twarzy odliczamy dni do wyjazdu w ukochane góry. Tymczasem…
Naszym zaangażowaniem i miłością chcemy zarazić naszą rodzinę, a najbardziej zależy nam, by naszą miłość do Bieszczad zaszczepić w naszych latoroślach. No i czasem możemy się mocno zadziwić. Pociechy często zapatrzone w światełko smartfona lub ekran tabletu, niekoniecznie podzielają naszą pasję i miłość do „zielonych pagórków”.
Brak zasięgu i konsekwencje…
Naszym sprzymierzeńcem, a wrogiem numer jeden młodego pokolenia, okazuje się brak zasięgu. O ile jeszcze czasem jest szansa na telefon komórkowy, to o dostępie do Internetu można czasem zapomnieć na długo. Naburmuszone miny, sfochowane spojrzenia, nie wróżą nic dobrego, czasem usłyszymy burkliwe: “Kiedy wreszcie dostaniemy się do cywilizacji?”
No cóż, nie jeden rodzic na własnej skórze doświadczył tutaj rozczarowania, że pasja i miłość do Bieszczad jest proporcjonalna wraz z wiekiem i dojrzewaniem – chociaż nie zawsze tak jest.
Zaplanować – ale co i gdzie?
Jeśli uda Ci się takiego naburmuszonego delikwenta „wywlec” w góry, a dopisze pogoda, jest szansa na zadowoloną “sweet fotkę” i chwilę ochów i achów. Gorzej jak pogoda nie dopisze, wtedy niezadowolenie osiąga apogeum.
Rodzicu. Choćbyś się dwoił i troił, na siłę nie zarazisz swoich potomków do gór. Natomiast możesz im pobyt tak urozmaicić, że zaczną telefon komórkowy wyłącznie używać do robienia zdjęć, a nawet wysyłania fotek na portale społecznościowe, by odczytać ochy i achy “lajkujących”.
Najpierw duża woda…
Jak wielu twierdzi, Solina to nie Bieszczady, ale niewątpliwie zachęcić można naszego potomka właśnie zabierając go na koronę Zapory. Sam majestat tej budowli robi wrażenie, a kolorowe świecidełka i gadżety w licznych straganach uszczęśliwią naszych małych malkontentów.
Czytaj więcej: Polańczyk i Solina, czyli wokół „bieszczadzkiego morza”
Tak więc obowiązkowo Zapora na Solinie, a jak już Solina, to trzeba sobie pozwolić na rejs statkiem bądź żaglówką. Przy ładnej pogodzie oferta rowerków wodnych w każdej zatoczce Zalewu Solińskiego wzbogaci wrażenia.
Dodatkową wodną atrakcję możemy także wprowadzić w nasz „niecny” plan zajęcia najmłodszych członków wyprawy – spływ pontonem po Sanie. Fajna zabawa, gdyż San jest dosyć spokojną rzeką, potrafi jednak czasem zaskoczyć, natomiast widoki z takiej „wodnej autostrady” są wyjątkowe i tylko dla oczu właśnie tych, co płyną.
Następnie te zielone pagórki…
A teraz plany na góry. By nie zamęczyć naszych młodych piechurów, którzy męczą się wprost proporcjonalnie do wieku – zafundujmy Połoninę Wetlińską i słynną Chatkę Puchatka (dowiedz się więcej). Ponieważ wchodzą tam ludzie w wieku więcej jak średnim, młodzi dadzą radę. Zatem Połonina Wetlińska, ale można czasem przemycić Połoninę Caryńską – też nie bardzo forsowna, ale za to jakie widoki! (polecamy wejście od Przełęczy Wyżniańskiej)
Czytaj więcej:
- 5 rzeczy, których nie wiedzieliście o Chatce Puchatka
- Połonina Wetlińska – bieszczadzki magnes na turystów
- Połonina Caryńska – do zdobycia o każdej porze roku
Gdy już zagłębiamy się w prawdziwe Bieszczady, koniecznie trzeba milusińskim pokazać Zagrodę Pokazową Żubrów w Mucznem, Plenerowe Muzeum Wypału (po drodze) oraz Centrum Promocji Leśnictwa. Jeśli nie chcesz aż tak daleko zagłębiać się w Bieszczady można pooglądać wystawy w Ustrzykach Dolnych w Muzeum Przyrodniczym BdPN bądź w Muzeum Przyrodniczo-Łowieckim KNIEJA w Nowosiółkach.
Troszkę historii nie zaszkodzi
Będąc już w Ustrzykach Dolnych warto zajrzeć do Muzeum Młynarstwa i Wsi. Tam można posłuchać jak kiedyś produkowano mąkę i pieczono chleb. Muzeum bogate jest w eksponaty, o których nawet dorośli nie mają wiedzy, do czego służyły. Fajna lekcja historii dla całej rodziny.
Czytaj więcej: 7 miejsc, które warto odwiedzić w Ustrzykach Dolnych
A jeśli już o historii mowa to są miejsca, gdzie można naprawdę zaczerpnąć wiedzy i nasycić oczy przeszłością. O ile początkowo młodzi gniewni mogą “puffać” na nas, o tyle zostanie w nich ta wiedza, mimo, iż teraz nie będą zdawać sobie jeszcze z tego sprawy. Za kilka lat owocować to będzie ciekawością i rozeznaniem w temacie. Warto tutaj pokazać miejsca bogate w historię: Muzeum Historii Bieszczad w Czarnej, Skansen w Sanoku z Rynkiem Galicyjskim czy Muzeum Bojków w Myczkowie, a także Centrum Kultury Ekumenicznej w Myczkowcach – park miniaturowych cerkiewek. Tutaj również znajdziemy mini ZOO oraz jeśli nasze pociechy zapałają chęcią jazdy konnej. Można posiedzieć i pojeździć w siodle na konikach.
Zajęcia ruchowe
Atrakcji jazdy konnej w Bieszczadach jest wiele. Praktycznie w każdym regionie, można znaleźć coś odpowiedniego dla naszych pociech. Od maluchów aż po nastolatków. Wrażenie pozostanie na zawsze, a być może zaprocentuje ochotą by wiedzę i umiejętności pogłębiać.
Czytaj więcej: Radość, pasja, przygoda, czyli Bieszczady w siodle
Kochani rodzice, możemy wykazać się sprawnością i fizycznym zaangażowaniem fundując rodzinny przejazd drezynami rowerowymi. Start z Olszanicy, różne trasy i skala trudności – zależy od kondycji. Atrakcja, która koniecznie powinna znaleźć się w planach wycieczek rodzinnych.
A jeśli już pedałujemy, to warto zorganizować wyprawy rowerowe. Ścieżek i tras rowerowych w Bieszczadach jest bardzo dużo. Polecić można Dolinę Rabego – miejsce urokliwe, kilka atrakcji po drodze (Kamieniołom, Żródełko, Jeziorka Bobrowe),Warto udać się ścieżką do Łopienki lub na Sine Wiry i dalej ścieżką Historyczną Zawój – Łuh – Jaworzec).
Czytaj więcej: Poznaj najpopularniejsze trasy rowerowe w Bieszczadach
Poświęćmy też czas dla sprawności młodych, czyli parki linowe i wioski survivalowe. Jest moc wrażeń, ciut adrenaliny i zmagania się z własnym lękiem. Ale co tam lęk, ważne że mama patrzy a tata czuwa – bądź na odwrót.
No i atrakcja, która jest już kultowa – przejazd Kolejką Leśną z Cisnej. Frajda dla całej rodziny – a może czasem trafi się napad na kolejkę i zobaczycie prawdziwych „bieszczadzkich zakapiorów” na koniach, którzy będą domagać się „myta”. Jednym słowem – wrażenia pozostaną.
Czytaj więcej: Bieszczadzka Kolejka Leśna
Nakarmić zmysły
Pamiętajmy, że zmysły karmimy na wszelaki sposób. Smak naleśników czy lodów pozostanie, w oczach zostaną widoki, w uszach wiedza no i jeszcze dotyk. A ten zmysł warto uruchomić we wszelakich organizowanych warsztatach rzemiosła: czy to będzie nawlekanie koralików, lepienie z gliny, czy malowanie. Tych atrakcji w Bieszczadach nie brakuje – przecież to miejsce jest kolebką twórców.
Czytaj więcej: Bieszczadzkie galerie pełne skarbów
Pamiętajmy, że czas poświęcony dziecku zaprocentuje
O czym należy pamiętać: nie dąsajmy się na nasze pociechy, że odcięte od „cywilizacji” są zagubione i z nadmiarem czasu. Nie reagujmy gniewem na słowo „nudzi mi się”. Kilka wspólnych wypraw i rozmów, wspomnień, zachodów słońca, zabaw, pokazania, że rodzic nie jest taki wszechwiedzący i na przykład i nie umie rozpalić ogniska, aby nie zadymić pół wsi, wyjdzie wszystkim na dobre. Po kilku latach, usłyszycie już od dorosłych bądź dorastających dzieci: “Mamo, tato, tamte wakacje były mega, mieliście dla mnie (dla nas) czas i w ogóle było ekstra…”
Z doświadczeń własnych… Polecam:)