Romuald Koperski – podróżnik, dziennikarz, pianista. Człowiek, któremu nie straszne były syberyjskie wyprawy, mrozy i surowy klimat. Człowiek, który porwał się na samotny spływ pontonem przez największą rzekę na Syberii – Lenę. Człowiek, który zmagając się z żywiołem Oceanu, samotnie przepływa przez Atlantyk. Twardziel, o miękkim sercu w listopadzie 2019 roku pokonany przez chorobę odchodzi na zawsze.
Kto to taki ten Romuald Koperski – wyjaśniamy
Mieszkał w Gdańsku. Był pisarzem, dziennikarzem, reportażystą. Zawodowym muzykiem, pianistą – rekordzistą księgi Guinnessa . Pilotem samolotowym I klasy, nurkiem oraz fotografem. To podróżnik – przewodnik po Syberii, pionier wypraw po rozległych jej terenach. Autor książek „Pojedynek z Syberią”, „Przez Syberię na gapę”, 1001 Obrazów Syberii, Syberia Zimowa Odyseja”, ‘Ocean Niespokojny”, „Na wiosłach przez Atlantyk”. W swoim dorobku ma wiele wystaw fotograficznych był autorem wielu publikacji poświęconych Syberii, którą wielokrotnie przemierzył na całej długości i szerokości geograficznej.
Syberia nie była mu straszna
Był pomysłodawcą oraz organizatorem czterech edycji rajdu samochodowego „Transsyberia”, w tym najdłuższego i najtrudniejszego rajdu samochodowego na świecie „Transsyberia – Gigant 2004” Atlantyk-Pacyfik-Atlantyk liczącego 30.000 km. Odbył dziesiątki eksploracyjnych wypraw: m.in. Jakucja, Chakasja, Ałtaj, Buriacja, Czukotka, Kołyma, Góry Wierchojańskie, Jabłonowe, Czerskiego, Czekanowskiego, Momskie, Sajany, Chaman-Daban Suntar—Chajata, polarne rejony Syberii, Mongolia. Był pomysłodawcą oraz kierownikiem najtrudniejszej w historii motoryzacji zimowej wyprawy samochodowej Ekspedycja Stulecia. W styczniu 2010 roku wykonał najdłuższy koncert fortepianowy na świecie, trwający 103 godziny i 8 sekund, Wyczyn został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa.
Romuald Koperski w Bieszczadach
W marcu 2016 roku w świetlicy GOKSiT w Polańczyku odbyło się spotkanie ze znanym podróżnikiem po Syberii – Romualdem Koperskim. Przyjechał na zaproszenie prywatne grupy przyjaciół mieszkających w Bieszczadach. Ostatnia jego wizyta w tym regionie miała miejsce 6 lat temu, kiedy przybył na zaproszenie Lasów Państwowych, gościł w Gminie Lutowiska. Spotkał się tam z Leśnikami, a także był serdecznie przyjęty w GOK w Lutowiskach, zwłaszcza przez dzieci. Wspominał wówczas: „Tak pięknie tańczyły” i dodawał ze wzruszeniem: „Jestem zwykłym człowiekiem, a przyjęto mnie tam, jakbym był gwiazdą ze świecznika”. Kolejna, druga jego wizyta w Bieszczadach, to spotkanie z ludźmi i „bieszczadzkim klimatem”. Spotkanie w GOKSiT, było nieplanowane i spontaniczne, w podzięce od podróżnika za serdeczne przyjęcie, chciał dać innym coś od siebie.
W Bieszczadach Romuald Koperski nabierał sił na kolejną wyprawę
To właśnie podczas pobytu w Bieszczadach nabrał ponownie zapału do kolejnej próby zmagania się z naturą. Przygotowywał się do samotnej wyprawy łodzią wiosłową przez Ocean Atlantycki.
Dlaczego właśnie o Koperskim w Bieszczadach?
Niejednokrotnie o Koperskim mogliśmy w Bieszczadach usłyszeć. Umiłował tę ziemię i tych ludzi tutaj. Jak mówi: „By spotkać dobro i dobrych ludzi, jechałem na Syberię, a teraz mam swoją małą Syberię, tutaj – w Bieszczadach.” A jak sam twierdził, dobro uczynione, wraca w dwójnasób.
W lipcu 2016 roku Romuald Koperski ponownie przyjeżdża w Bieszczady, przywożąc ze sobą bardzo znaną osobę ze świata muzyki Leszka Możdżera , by zrealizować swoje plany w celu „dobrego uczynku”.
Jak to się stało? Nastąpiło to „zbiegiem okoliczności łagodzących” i tak naprawdę nie jest to ważne, jak do tego doszło. Ogrom pracy i mobilizacji działania można zawdzięczać właśnie Romualdowi Koperskiemu – człowiekowi, który przyjechał w Bieszczady i się zachłysnął tym miejscem i tymi ludźmi. A następnie obiecał, że przywiezie dwa pianina – jedno dla…Wołkowyi , drugie dla Lutowisk, bo – będąc kilka lat temu w Bieszczadach – spotkał właśnie w Lutowiskach wspaniałych ludzi i dzieci ze szkoły.
Romek namówił swojego przyjaciela Leszka Możdżera, by uświetnił swoją osobą, tutejszy region. „To i tak nic w porównaniu do tego, co od Was ludzie tutaj otrzymałem” – mówił Koperski.
To nie koniec działania Koperskiego na ziemi bieszczadzkiej
To dzięki niemu, jego Fundacji oraz pomocy Kasi Koperskiej (żony) oraz muzyków takich jak m.in. właśnie Leszek Możdżer, w Zagrodzie Chryszczata w Smolniku, gdzie poznał wielu bieszczadników i beskidników, zostaje zorganizowany koncert pod gwiazdami bieszczadzkiego nieba, gdzie charytatywnie zagrał Leszek Możdżer. Koncert został poświęcony chorującym twórcom i artystom bieszczadzkim, których los i zdrowie były bliskie sercu Romka.
Takich wizyt i spotkań było wiele
Romek snuł plany mówiąc: „Jeszcze przepłynę tę wielką kałuże, polecę jak ptak i wrócę tutaj. Tutaj w Bieszczadach będziemy z Kasią mieszkać. To moja mała Syberia i ludzie, jakich mało spotkać w Polsce”. Takie słowa zapamiętaliśmy najbardziej. Udało mu się przepłynąć tę wielką kałużę, jaką był Ocean Atlantycki. Oczywiście po powrocie spotkał się z przyjaciółmi bieszczadzkimi w Zagrodzie Chryszczata, gdzie mogliśmy oglądać film z jego wyprawy i na żywo posłuchać jego opowieści. Wtedy także już zapowiadał wyprawę – lot śladami Bolesława Orlińskiego, który rozpoczął się 28 maja 2019 roku i który stał się kolejnym i zarazem ostatnim zrealizowanym pomysłem Romualda.
Romek od 25 lat marzył o wykonaniu przelotu podobnego do wyczynu Orlińskiego. Postanowił go odbyć wraz z załogą i towarzyszącymi im osobami samolotem AN-2, obecnie jedynym ogólnie dostępnym samolotem, który osiągami, wyglądem i prostotą konstrukcji jest porównywalny do samolotu Orlińskiego, dwumiejscowego Bregueta XIX, samolotu z odkrytą kabiną, o skromnym wyposażeniu nawigacyjno-technicznym.
To miał być jego ostatni pomysł, zanim odpocznie
Nikt z bliskich i przyjaciół, patrząc na charyzmę, charakter i postawę Romka nie pomyślał nawet, że to będzie jego ostatnia wyprawa. Nie udało mu się zamieszkać w Bieszczadach, gdzie spotkał swoją „małą Syberię”. Zmarł 23 listopada 2019 w Gdańsku.
Tak wspomina swojego przyjaciela Evgen Malinowski – (rosyjski aktor, piosenkarz, gitarzysta, dyrygent. Od 1992 roku mieszkający w Polsce) – towarzysz wyprawy na Syberię :
Roman wyjątkowo łączył dwie cechy w sobie. Był otwartym człowiekiem, ale i zamkniętym. Polegało to na tym, że miał otwarte serce i do każdego podchodził z „wyzerowanym licznikiem”. Potem jak poznał człowieka, ktoś tracił w jego oczach albo zdobywał więcej. Zamknięty był w ten sposób, że Romek był typem samotnika, wilka samotnego. Co widać, szczególnie w jego pierwszych wyprawach, kiedy samotnie zmagał się z Syberią czy rzeką Leną. Tam widać, że potrafił sam stawić czoła czemuś, co niejedni w grupie nie daliby rady. To wszystko odbiło się na nim. Zostawiło w nim ślad. Nawet jak byliśmy w grupie, Romek uważał, że każdy musi sobie poradzić. Nie niańczył nikogo, chociaż nie odmawiał pomocy. Wychodził z założenia, że skoro chciałeś jechać na wyprawę, to musisz sobie radzić. Uważał, że skoro ja jestem w tych samych warunkach, co ty, to nie mogę ciebie niańczyć. Twarde prawo Sybiraka. Twardy, męski charakter, który należy podziwiać. Jednak, gdy naprawdę trzeba było pomocy, nigdy nie odmawiał. Ba! Był pierwszy. Co zresztą i Wy tutaj w Bieszczadach też zauważyliście. Romek to był KTOŚ. Po prostu.
Dzięki przyjaciołom, którzy uczestniczyli w wyprawach z Romkiem po Syberii, zorganizowane zostało spotkanie w Chryszczatej, „Śladami Romka Koperskiego”. Przyjaciele znali jego miłość, jaką obdarzył bieszczadzką ziemię i postanowili wraz z żoną Romka – Kasią – przyjechać w Bieszczady i podzielić się swoimi wspomnieniami o Romku, o wyprawach z nim. Zamiarem zarówno „syberyjskich przyjaciół” jak i „bieszczadzkich przyjaciół” jest coroczne organizowanie tego typu spotkań, by „dobry duch Romka” nie opuszczał Bieszczad ludzi i ziemi – tego, co ukochał.
Czytaj więcej:
-
Robert Myszkal – człowiek pełen pasji, talentu i charyzmy
-
Bieszczadzka Aniołomania. Poznajcie artystkę z anielskim talentem
-
Talent otrzymał od Boga, resztę nauczył się sam