Dzięki bardzo mądrej inicjatywie w 2012 roku, stworzono trasę-ścieżkę historyczną „Bieszczady Odnalezione”, która wiedzie nas w świat, którego już nie ma, który przestał istnieć. To powrót i zapisanie w pamięci wsi, po których pozostały ruiny piwnic, studnie, zarośnięte cmentarze i podmurówki zniszczonych cerkwi…
Stowarzyszenie Rozwoju Wetliny i Okolic, za inicjatywą Marcina Dobrowolskiego z udziałem Stowarzyszenia Beskydzkie-Zemlactwo z Iwano-Frankowska, przy współudziale i aktywnej pomocy Nadleśnictwa Cisna podjęło się wykonania tej ścieżki historycznej .
Tworząc ścieżkę Stowarzyszenie oznakowało bardzo dokładnie obrazowo i merytorycznie, tablicami trzy nieistniejące wsie bieszczadzkie: Zawój, Łuh i Jaworzec.
Z „szacunku dla ludzi i historii”
Gdy zechcemy wybrać się na tę trasę, możemy rozpocząć swoją wędrówkę od strony Kalnicy (samochodem do Kalnicy), a następnie pieszo lub rowerem przez Jaworzec, Łuh i do Zawoju – kończąc trasę w rezerwacie „Sine Wiry”. Lub od drugiej strony, łącząc trasę z wycieczką na Sine Wiry od strony Polanek.
Wyprawę tę polecamy zwłaszcza ludziom dojrzałym emocjonalnie i kulturowo. Nie ma tu przepięknych krajobrazów czy miejsc, w których „ładnie wychodzi się na zdjęciu”. To droga, gdzie zostawiamy cały hałas świata, by zostać sam na sam, ze sobą i tym miejscem. I tak właśnie, wędrując przez Sine Wiry docieramy do pierwszej wsi – Zawój.
Zawój
O Zawoju pierwsze datowania były w 1552 r., wieś nie była duża i dość biedna. Zamieszkiwali ją prawie wyłącznie Rusini, wyznania grekokatolickiego. Położona była w lesie, bez bitej, utwardzonej drogi. Do pobliskich osad i wsi przemieszczano się brodami na rzece. Miała swoją cerkiew drewnianą pw. Św. Michała Archanioła z 1860 roku, która usytuowana była na szczycie stromego wzgórza nad wsią.
Natomiast sama wieś leżała na schodzącym w dolinę cyplu – Pereszliby. W 1946 r. wysiedlono w ramach Akcji Wisła 2 rodziny na Ukrainę, pozostałych mieszkańców (292 osoby) – wywieziono na ziemie odzyskane w 1947 r. Domy, cerkiew zostały spalone przez Wojsko Polskie. Po wsi nie pozostało nic, poza zarastającymi polanami dawnych pól.
Idąc w dół, ku rzece, widać stary wiejski trakt, wzmocniony kamieniami. W gęstym lesie po obu stronach, możemy znaleźć miejsca po domostwach lub ślady zawalonej piwnicy. Tyle zostało z życia ludzkiego w tym miejscu.
Na szczycie wzniesienia pozostał cmentarz i podmurówka cerkwi – kolejny ślad po mieszkańcach. Zachował się tam jedyny nagrobek: Fedirków – bogatych gospodarzy ze wsi. Cmentarz ocieniony jest sędziwymi lipami i ogromnym jesionem. Najgrubsza lipa ma średnicę 2,1 m. W miejscu po cerkwi na podmurówce w 2004 roku postawiono przez byłych mieszkańców wioski krzyż.
Przez długie lata, Zawój był jednym z najbardziej tajemniczych i trudno dostępnych miejsc w Bieszczadach. Wiodła tam mała ścieżka, biegnąca śladem starej drogi, wielokrotnie przekraczająca w bród rzekę. W latach 70-tych, zbudowano dopiero istniejącą obecnie drogę.
Łuh
Z Zawoju idąc w kierunku ku Kalnicy szlakiem „Bieszczady Odnalezione”, na niezarośniętych jeszcze zboczach, widać wyraźne tarasy dawnych pól małej bojkowskiej – kolejnej nieistniejącej wioski Łuh . Po prawej stronie, na zboczu wyraźnie widzimy miejsce gdzie stała kiedyś greckokatolicka cerkiew.
Wieś została założona w 1552 r, nazywała się początkowo Wielki Low, Łuchy Wielkie a następnie Łuh (od podmokłej łąki łąki – ukr.) . Wioska była mała, ale miała dwór, zabudowania dworskie, karczmę i młyn wodny. Cerkiew z 1864 r. pw. Św. Mikołaja Cudotwórcy była drewniana trójdzielna, z trzema baniastymi hełmami. Zniszczona, tak jak i cała wioska w 1946 r. po całkowitym wysiedleniu jej mieszkańców. Po cerkwi i dzwonnicy, pozostały resztki kamiennej podmurówki – zarośniętej mchem, a na cmentarzu – odnowiony pojedynczy nagrobek. Zachował się również krzyż ustawiony na 950 rocznicę Chrztu Rusi z datami 988- 1938.
Na cmentarzu stoi krzyż z napisem „ Pamięci mieszkańców wsi Łuh deportowanych z własnej ziemi 6 czerwca 1946 roku” (ustawiony w 2011 roku).
Ostatnim miejscem na trasie szlaku Bieszczady Odnalezione – po wsiach Zawój, Łuh – jest wieś Jaworzec.
Najkrótsza droga do tej nieistniejącej wsi biegnie od Kalnicy, dłuższa – od Polanek (drogą przez Zawój i Łuh).
Nazwa wsi pochodzi od jaworu, drzewa chroniącego od złych mocy. Powstanie wsi datuje się od roku 1580. Wieś była zamieszkała głównie przez Bojków, kilku Polaków i Rusinów. Udało jej się w miarę szczęśliwie przetrwać okres wojenny, lecz w maju 1947 roku – mieszkańców nie ominęły wysiedlenia. Na Ziemie Odzyskane wywieziono wszystkich – 557 osób.
Pozostawione domy gospodarstwa zostały zniszczone, ten sam los spotkał drewnianą cerkiew pw. Wielkiego Męczennika Dymitra (z 1846 r). Po wsi i cerkwi pozostały ruiny kamiennych piwnic i podmurówki domów.
Przy kaplicy znajdował się cmentarz – obecnie uporządkowany – a na nim pozostałości krzyży i nagrobków.
Około 100 m od cerkwiska, w 2014 r. wolontariusze Stowarzyszenia Rozwoju Wetliny i Okolic oraz Stowarzyszenia „Magurycz” postawili kopię krzyża pańszczyźnianego z 1848 r. – upamiętniającego zniesienie pańszczyzny. Na przeciw cerkwi, obecnie powstaje rekonstrukcja dawnej chaty bojkowskiej.
Jaworzec, to trzecia i ostatnia wieś ze ścieżki Bieszczady Odnalezione. W Jaworcu nikt się nie osiedlił. W 1976 r; oddano tutaj do użytku bacówkę – schronisko PTTK.
Nie zmienimy historii, nie znikną z jej kart tamte tragiczne dni. Nie są tutaj ważne liczby, ilość przewróconych krzyży, spalonych domów i cerkwi – ważne są miejsca, jako świadectwa historii, wypełnione pamięcią o ludziach, którzy tutaj budowali swoje „małe ojczyzny”, przelali za nie łzy i niejednokrotnie krew. I tylko dla tej wiedzy warto pamiętać.
Bieszczady są pełne blizn, po ranach zadanych tutaj ludziom. Ziemia ta długo jeszcze będzie miała wpisane łzy i lęk w swoją historię. W historię wysiedlonych i opuszczonych wsi.
Materiały źródłowe:
„Czasopismo Bieszczady odnalezione” – Stowarzyszenie Rozwoju Wetliny i Okolic
„Bieszczady” słownik historyczno- krajoznawczy – Stanisław Kryciński
„Krajobrazy nieistniejących wsi” – Stanisław Kłos