Horodek – cisza i Suchy Dąb
Zatoki Jeziora Solińskiego to urokliwe i wyjątkowe miejsca. Warto je zbadać, gdyż magia tych miejsc potrafi oczarować każdego.
Jednym z takich miejsc, gdzie cisza wprost do nas przemawia, a każdy zmysł reaguje na wszystko, co nas otacza, to Horodek. Pomiędzy dwoma odnogami Jeziora Solińskiego, w dolinie, leży spory obszar wzgórz tworzących dział wód obu rzek – Solinki i Sanu. Zachodnia część jest pełna życia turystycznego, natomiast wschodnia – to odludzie i dzikie miejsce. Tutaj właśnie znajdziemy nieistniejącą wieś Horodek.
Troszkę historii
Horodek lokowano przed 1580 rokiem na prawie wołoskim w dobrach Kmitów, na dawnym szlaku handlowym z Sanoka przez Hoczew do Lutowisk. Wielokrotnie sugerowano, że nazwa wsi zawdzięcza istnieniu grodziska (ukr. horodysko), jednakże śladów po takim miejscu do tej pory nie odnaleziono. W 1921 roku wioska liczyła 103 domy i 674 mieszkańców. Nie była to mała wieś jak na tamten czas. Po II wojnie światowej wieś została całkowicie wysiedlona i zniszczona. W 1968 roku niższe obszary wsi zostały zalane wodami Jeziora Solińskiego.
Zabudowania Horodka rozciągały się na długości prawie 4 km. Górny kraniec wsi położony był prawie 200 m wyżej od jej dolnej części usytuowanej w dolinie Sanu. Z dala od dawnej wsi leżały przysiółki: Na Kiczerze, Zachumiejczyk i Jutryna.
Dla poszukujących pozostałych śladów
Po środku dawnej wsi, która przestrzennie była wsią dość rozległą, na dziale, stała grekokatolicka cerkiew pw. Męki Pańskiej, drewniana, pochodząca z ok. 1790 roku. Cerkiew była odnowiona w 1928 roku. Całkowicie zniszczona po 1945 roku. Zachowana została jedynie kamienna podmurówka cerkwi i fragmenty posadzki z piaskowych płyt. Cerkiew była trójdzielna, na planie podłużnym, z trójbocznie zamkniętym prezbiterium.
Wśród traw, zachowane cztery nagrobki z cmentarza cerkiewnego. Teren obecnie oznaczony i ogrodzony dzięki staraniom Nadleśnictwa Baligród.
Obecnie
Większość terenu dawnej wsi porosły lasy, gdzieniegdzie pozostały płaty zdziczałych łąk. Nie ma tutaj starych dróg, ich ślad pozostał w głębokich wąwozach. Nowe trakty dochodzą jedynie wśród lasów do wód jeziora. Od drogi do Werlasu na Jutrynę prowadzi droga, przy której jest zaledwie kilka prywatnych letniskowych posesji. Natomiast droga do cerkwiska wiedzie wąwozem i jest w dość kiepskim stanie, ale za to mamy wgląd w całkowitą dzikość i ciszę tego miejsca.
Jedyny mieszkaniec Horodka
Do niedawna stałym i jedynym mieszkańcem Horodka był pustelnik Juliusz Wasik – działacz na rzecz pokoju i rozbrojenia, nazwany przez miejscowych Julkiem spod Dębu bądź Królem Włóczęgów.
Mieszkał tam w pustelni, którą własnoręcznie wybudował i nazwał ją Świątynią Afrodyty.
Nie przeszkadzała mu ani zima, ani brak wygód. Kąpał się w wodach zalewu Solińskiego, robił spotkania turystów i bieszczadników.
Obecnie ze względu na wiek (prawie 90 lat) oraz stan zdrowia, można Julka spotkać jedynie w lecie. Często żeglarze bądź stateczki turystyczne podpływają od strony jeziora, by od strony wody zachwycić się urokliwą chatką i majestatycznym suchym dębem sterczącym w wodach zalewu.
Do pustelni Juliusza wiedzie dzika droga przez las, natomiast, jeśli ma się szczęście, gdy wody zalewu są niskie, można dojść tam brzegiem.
Miejsce bardzo wyjątkowe. Może nie ma tam urokliwych krajobrazów, ale magia jest nadzwyczajna i niepowtarzalna. Nie chce się stamtąd wracać. Cóż się zatem dziwić Juliuszowi?
Materiały źródłowe:
• Krajobrazy nieistniejących wsi- Stanisław Kłos
• Przewodnik Bieszczady – Oficyna Wydawnicza REWASZ
• Cerkwie w Bieszczadach – Stanisław Kryciński
• Serdeczne podziękowania Pustelnikowi Jano ( Jan Darecki) za udostępnienie zdjęć
Autorka artykułu: Lidia Tul-Chmielewska
Porozmawiajmy o Bieszczadach!
Dołącz do grupy Bieszczady.Land na Facebooku
Send this to a friend
Komentarze