Przechowalnia szyszek, nawozów, zagroda owiec, magazyn OSP… Nawet takie funkcje spełniały kiedyś, zabytkowe cerkwie – nieodłączny element bieszczadzkiego krajobrazu. Każda z nich to odrębna historia, którą dziś możemy odkrywać na nowo.
Wśród najciekawszych są świątynie w Smolniku nad Sanem oraz Turzańsku, które trafiły na prestiżową listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jednak nie tylko one, warte są naszej uwagi…
1. Cerkiew w Smolniku nad Sanem
Powstała w 1791 roku cerkiew jest wyjątkowa pod wieloma względami. Unikatową czyni ją choćby fakt, że jest jedną z trzech cerkwi w Polsce i jedyną w Bieszczadach, zbudowaną w stylu bojkowskim (na planie podłużnym z dachem namiotowym). Być może był to jeden z argumentów, dzięki którym świątynia ta dołączyła do listy Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jest to także jedna z najpiękniejszych cerkwi w tym regionie. Malownicze położenie na wzgórzu, w otoczeniu starych drzew może urzec niejednego turystę, a dotyk wysłużonego drewna, z którego jest zbudowana, nosi wyraźne ślady historii. Wystarczy wspomnieć, że świątynia ta cudem ocalała podczas wojen i przez długi czas służyła jako magazyn… siana i nawozów. Mimo zniszczeń ocalała, a wpisanie jej do rejestru zabytków pozwoliło uratować przed ruiną i zapomnieniem. Dziś, przekształcona w kościół rzymskokatolicki, przyciąga nie tylko parafian.
2. Cerkiew w Turzańsku
Świątynia p.w. Św. Michała Archanioła została zbudowana w latach 1801 – 1803, w stylu wschodniołemkowskim (na planie podłużnym, każda z 3 części nakryta jest dzwonowatym dachem zwieńczonym cebulastym chełmem). W jej otoczeniu zachowała się zarówno dzwonnica, jak i cmentarz. To, co jednak jest w niej najcenniejsze, to wnętrze. Tam właśnie zachwycają elementy oryginalnego wyposażenia cerkwi: ikonostas z 1895 r. oraz polichromia z przełomu XIX i XX. Pierwotnie była świątynią greckokatolicką – obecnie jest to cerkiew prawosławna. Także i ona znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
3. Cerkiew w Chmielu
To nie tylko cenny zabytek, ale i miejsce, które zapisało się na kartach polskiej kinematografii. Tam właśnie kręcono sceny do kultowego filmu „Pan Wołodyjowski”. Cerkiew zobaczyć można w scenie spektakularnego pożaru Raszkowa, kiedy to okrutny Azja mści się na rodzinie Nowowiejskich. Sławną świątynię Św. Mikołaja wniesiono w 1906 roku. Prawie pół wieku później, w wyniku masowych wysiedleń opustoszała i adaptowano ją na…magazyn Ochotniczej Straży Pożarnej. Ocaliło ją przekształcenie w świątynię rzymskokatolicką.
4. Cerkiew w Komańczy
W miejscu gdzie dziś stoi cerkiew, miały miejsce dramatyczne wydarzenia. Piękna świątynia, która stała tutaj od 1802 roku, spłonęła w 1996 roku w wyniku zaprószenia ognia przez turystów. Ocalały jedynie: dzwonnica, krzyż obok cerkwi, jak również fragment przedsionka. Dziś na miejscu dawnej cerkwi w stylu łemkowskim, stoi wybudowana w latach 2008-1010, wierna kopia tej świątyni. Ona także prezentuje się imponująco, choć jak to replika, nie przebije swojego pierwowzoru.
5. Cerkiew w Żłobku
Także położona w bezpośrednim sąsiedztwie drogi, niewielka, powstała w 1830 roku cerkiew, w równie niewielkiej miejscowości, położonej na trasie z Ustrzyk Dolnych do Czarnej, ma swój urok. Świetnością cieszyła się ona zaledwie 20 lat. Po 1951 roku świątynię zdewastowano i opuszczono. W późniejszych latach zaadaptowano ją na magazyn szyszek! Dziś, by zobaczyć jej wnętrza można wybrać się na Mszę św. Cerkiew bowiem, od 1977 służy jako Kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
6. Cerkiew w Łopience
Położona w malowniczym otoczeniu cerkiewka, na terenie nieistniejącej dziś wsi w pobliżu Cisnej, robi wrażenie. Kiedyś było to popularne Sanktuarium Maryjne, do którego tłumnie przybywali wierni, by oddać hołd cudownemu obrazowi Matki Boskiej. Niestety wojna i akcja „Wisła” odcisnęły swoje piętno na tym terenie. Mieszkańców wysiedlono, opustoszała wieś, w której rozbierano chaty, przestała istnieć. Los nie oszczędził także cerkwi. Obraz ocalał – wywieziony do Polańczyka (poczytaj o Polańczyku). Jednak rozgrabiono jej wnętrza, zerwano dach, a to, co zostało ze świątyni, służyło prowadzącym wypas góralom, za zagrodę dla owiec. Cerkiew znalazła jednak swoich aniołów stróżów. Jednym z nich był konserwator zabytków i historyk sztuki, Olgierd Otoczko, który zaangażował się w konserwacje murów cerkwi. Wystarczyło, by mury te poczekały na zainteresowanie Społecznej Komisji Opieki nad Zabytkami Sztuki Cerkiewnej. Przez lata, przy ogromnym wysiłku i wkładzie wielu osób oraz instytucji, cerkiew zrekonstruowano. Dziś w jej wnętrzu zobaczymy nie tylko kopię cudownego obrazu Matki Bożej Łopieńskiej, ale i bieszczadzkiego Chrystusa, który wygląda, jakby za chwilę miał ruszyć na szlak…