Do coraz liczniejszego grona filmów kręconych w Bieszczadach dołączyło „Wielkie zimno” („Les affaires reprennent”). Francusko-belgijsko-polska kooprodukcja właśnie wchodzi na ekrany kin w naszym kraju.
Solina, Ustrzyki Górne, Polana, Czarna Górna, Sanok… Między innymi w te okolice zawitała międzynarodowa ekipa filmowców. W sumie, w Polsce spędzili oni 23 dni. Produkcja jest pełnometrażowym debiutem francuskiego twórcy Gérarda Pautonnier.
– Koprodukcja „Les affaires reprennent” z Lava Films była świetnym doświadczeniem – podkreśla Denis Carot, producent „Wielkiego zimna”. – Organizacja była idealna; przez cały okres trwania projektu mieliśmy bardzo wykwalifikowaną, profesjonalną i ciężko pracującą ekipę. Integracja pomiędzy osobami różnych narodowości biorącymi udział w projekcie była łatwa. Ponadto udało nam się kręcić, we wszystkich lokacjach, które początkowo wyszukaliśmy i mogliśmy odkryć piękne polskie krajobrazy, szczególnie na Podkarpaciu i w Krakowie – czytamy na stronie Film Commission Poland. To właśnie m.in. dzięki przygotowanej przez Film Commission Poland ofercie lokacyjnej, projekt „Wielkie zimno” trafił do Polski.
O czym jest czarna komedia?
Tak przestawiają zarys fabuły, twórcy filmu: W małym, opustoszałym miasteczku, w samym środku mroźnej zimy z braku klientów podupada zakład pogrzebowy Edmonda Zwecka. Przedsiębiorstwo ma juz jedynie dwóch pracowników – Georgesa, który jest prawa ręką właściciela oraz Eddiego, młodego asystenta, który dopiero uczy sie zawodu. Pewnego ranka niespodziewane wydarzenie przywraca Edmondowi nadzieję – do zakładu trafiają bowiem klienci z nieboszczykiem. Georges i Eddie dostają za zadanie poprowadzenie konwoju pogrzebowego i dostarczenie zmarłego na miejsce wiecznego spoczynku. Kiedy jednak karawan gubi drogę, a zlokalizowanie cmentarza okazuje sie niemożliwe, podróż przeradza sie w nieoczekiwany koszmar, który może wskrzesić nawet zmarłego…