Bieszczadzkie doliny leżące pomiędzy Zatwarnicą a Studennem to wyjątkowa enklawa spokoju i ciszy. Nawet w sezonie, gdzie pełno ludzi na szlakach ku połoninom.
Te niezamieszkane do dziś obszary po dawnych wsiach Tworylne, Krywe i Hulskie, które obecnie istnieją tylko z nazwy, to miejsce wielu wypraw prawdziwych koneserów dzikich Bieszczad.
Wybierając się na taką wyprawę, należy przeznaczyć cały dzień, by nie uronić niczego, co można zobaczyć, a zwłaszcza by nie uronić piękna i tej ciszy.
Samochodem? Rowerem? Pieszo?
O ile od strony Zatwarnicy możemy drogą (tylko z nazwy, bo drogi za bardzo to nie przypomina) dotrzeć samochodem do „parkingu” przy trakcie wiodącym do Krywego, to od strony Rajskiego dojedziemy tylko do Starego Placu przy moście na Sanie, dalej czeka na nas zakaz wjazdu.
Rower doskonały jest, gdy jedziemy stokówką i od sokówki (Zatwarnica-Rajskie) udamy się od strony Zatwarnicy najpierw na Hulskie, a następnie wracamy na stokówkę i odwiedzamy Krywe, następnie ponownie wracając na stokówkę – kierujemy się na Tworylne. Rower zdecydowanie “zawadza”, kiedy chcemy penetrować Krywe ,Tworylczyk i Tworylne kierując się starymi drogami, bądź pół dzikimi szlakami. Najciekawsze, ukryte jest właśnie tam, gdzie niezbyt często ktokolwiek dociera.
Od Zatwarnicy
Od strony Zatwarnicy pierwszy przystanek możemy zrobić przy ścieżce prowadzącej wzdłuż potoku do dawnej wsi Hulskie. Ścieżką można zejść w dół w kierunku Sanu, po drodze zatrzymując się przy ruinach cerkwi, pozostałości cmentarza, odszukując ślady po młynie.
Kontynuując jazdę samochodem bądź rowerem docieramy do wspomnianego „parkingu” przy zejściu na Krywe. Latem często spotkamy tutaj parkujące samochody, czasem bywa dość ciasno. W tym miejscu wyznakowana ścieżka kieruje nas na tereny dawnej wsi Krywe.
Krywe
Jedyni mieszkaniec tej doliny to gospodarujący tam pan Majsterek. Cudna i ciepła gospodyni tego miejsca – Tosia – od kilku lat spogląda już tylko z niebieskich połonin, na swoją ukochaną dolinę. Krywe to wspaniała miejscówka, z górującą na wzgórzu Dił ruiną cerkwi.
Warto penetrować zakamarki, zwłaszcza wczesną wiosną bądź późną jesienią, kiedy nie zasłania i nie skrywa kurtyna zieleni wielu jeszcze ruin np. piwnic, zabudowań, czy budynków dworskich. Wytrawny turysta wie, o czym mowa, bo w takim czasookresie właśnie spotkać można tych, co poszukują, a lato często pozostaje dla tych, co „zaliczają”. Tak, więc informacja dla poszukujących – szukajcie, a znajdziecie. Krywe ma wiele jeszcze do pokazania.
Przewodnik Turystyczny: Krywe
Na Tworylne
Z Krywego możemy powędrować na Tworylne. O tym, że jest tam ścieżka informuje niewielka tabliczka informacyjna. W sumie trasa nie jest oznakowana, ale dość dobrze widoczna, wiodąca starą drogą gruntową łączącą Krywe z Tworylnym. Po kilkudziesięciu minutach od Krywego, dojdziemy do potoku Tworylczyk. W tym miejscu musimy pokonać potok. O ile jest pora sucha uda się to bez problemu. Natomiast po obfitych opadach deszczu lepiej taką formę drogi sobie odpuścić. Za potokiem idąc pod górę z lasu wychodzimy na otwarty teren. W dole otwiera się przed nami dolina Tworylnego.
Trasa jest bardzo ciekawa, jednakże, jeśli nie masz zdolności orientacyjnych bądź nie potrafisz obsługiwać się GPS, nie zapuszczaj się w te rejony samotnie. O ile łatwo w miarę dojść od Krywego, to droga powrotna tą samą trasą może okazać się problemem. Wtedy alternatywą będzie dojście od Tworylnego do drogi leśnej biegnącej od mostu nad Studennem (w Rajskiem) w kierunku Krywego a dalej Zatwarnicy.
Malownicza dolina ciszy
Przez Tworylne nie przebiega żaden oznakowany szlak ani ścieżka. Wielbiciele tego spokojnego miejsca pragną, by tak pozostało jak najdłużej. Tworylne dawniej tętniące życiem wielu domostw, to dolina ciszy. Pozostałe łąki, cmentarze, dzwonnica, podmurówka cerkwi, pozostałości piwnic to jedyne ślady po mieszkańcach tego miejsca. Dolina po wysiedleniach mieszkańców przez wiele lat dziczała i była miejscem ucztowania wilków. Teren odizolowany od szlaku dróg, stał się oazą dla dzikiej zwierzyny.
W latach 70-tych na bazy namiotowe upodobali sobie to miejsce studenci. Rok 1992 chwilowo ożywił głośno tę odludną dolinę. W tym roku odbył się zlot organizacji ekologicznej pod nazwą Rainbow Family. Na zlot przyciągnęli ludzie z całego świata, nie obyło się bez ekscesów i krytykowania „dzieci kwiatów”. Ku uciesze miejscowych i turystów, więcej takich ”zlotów” nie odnotowano, a Tworylne na powrót stało się dzikim zakątkiem Bieszczadów.
Tworylne jest w pewnym sensie podzielone obecnie na dwie części. Po jednej zobaczymy aleję dworską, ruiny filarów stajni dworskich oraz schody wiodące doi ruin strażnicy niemieckiej.
By dotrzeć się do drugiej części wsi, trzeba przedostać się groblą przez rozlewisko. Tutaj uświadczymy intensywną działalność bobrzych rodzin.
Podmokły odcinek to zaledwie około 30 m. Dostajemy się do ruin dzwonnicy parawanowej.
Obok krypta grobowa znajdująca się niegdyś pod dworska kaplicą. Kaplica była drewniana, zbudowana w roku 1893 z funduszów fundacji Wincentego Łęckiego. Stała na krypcie. Wkoło jest kilka piwnic lepiej lub gorzej zachowanych. Latem praktycznie niewidoczne.
Powyżej lekko na wzgórzu w małym lasku po prawej stronie znajdziemy dwa cmentarze, stary i nowy. Mieszkańcy, którzy pozostali tutaj na zawsze.
Przewodnik Turystyczny: Tworylne – perła krainy dolin
Tworylczyk
O ile wiele pisano już o Tworylnym i zdjęć zrobiono tutaj masę, co nie powinno nas dziwić, bo miejsce jest wyjątkowe, aczkolwiek żadna fotografia nie odda tego piękna, to o Tworylczyku nie znajdziemy wielu wzmianek.
Po ominięciu cmentarzy, idąc w górę drogą, po lewej stronie znajdziemy ławeczkę (z tabliczką: ławeczka Tadeusza Zająca 2015), gdzie możemy jeszcze nasycić oczy widokiem doliny Tworylnego.
Po prawej stronie drogi na kamiennym kopczyku znajdziemy symboliczny krzyż z brzozy (miejsce po dawnym krzyżu pańszczyźnianym).
Schodząc dalej drogą w dół dojdziemy do dawnego przysiółka – Tworylczyka.
Tworylne praktycznie nie miało cieków wodnych, a każdej wsi potrzebny był młyn, więc produkcję młynarską w początku XIX wieku zlokalizowano nad potoczkiem Tworylczyk o tej samej nazwie co przysiółek. O ile pierwszy młyn wzmiankowany był tutaj w 1526, 1530 i 1536 roku to kolejne wzmianki pojawiły się dopiero około XVIII, a już w XIX wieku w Tworylczyku znajdowało się tutaj aż 5 młynów.
- Młyn „stary” na prawym brzegu potoku płynącego przez dawną zabudowę wsi, około 200 metrów powyżej jego ujścia do Sanu.
- Młyn wodny dolny – na prawym brzegu Tworylczyka około 950 metrów powyżej jego ujścia do Sanu i 70 metrów powyżej ujścia prawego dopływu Tworylczyka. Przed II wojną światową młyn był prowadzony przez Teodora Kucharza.
- Młyn górny „starszy” położony nad środkowym biegiem potoku, około 1800 metrów powyżej ujścia do Sanu. Według Krukara młynem zarządzała przed II wojną światową Katarzyna Kornas.
- Młyn górny „młodszy” wybudowany na środkowym biegu potoku Tworylczyk, około 1500 metrów powyżej ujścia do Sanu, przed II wojną był własnością Grzegorza Kuczniera (wg Krukara).
- Młyn zachodnie położony na prawym brzegu potoku płynącego przez górną część wsi.
Istnieją po nich jeszcze zachowane koła młyńskie i charakterystyczne miejsca nad potokiem. Odnajdziemy także sporo ruin. Tworylczyk miał zaledwie 12 domów, jednak znacząca była jego rola właśnie dzięki młynom. Miejsce całkiem zdziczałe, najczęściej odwiedzane przez żubry.
Więcej ciszy w ciszy niż gdziekolwiek indziej
Te niewątpliwie urokliwe tereny, to ślady ginącej historii wielu pokoleń żyjących tutaj ludzi. Warto wybrać się w takie miejsca, nie „zaliczając” ich, lecz kontemplując widoki, cisze i dzikość. Natura doskonale radzi sobie ze śladami, jakie jeszcze znajdziemy w zaroślach, ale nawet najtwardsze kamienie zniszczy czas. Nie polecamy samotnych wędrówek, chociaż byłoby pewnie to najwspanialsze przeżycie, ze względów bezpieczeństwa – można się zgubić, wpaść w studnie, których jest dość sporo tym bardziej, a zasięg telefonów pozostawia tu wiele do życzenia.
Warto tam iść. Warto chyba nawet bardziej niż po raz „enty” na zatłoczoną połoninę. Prawdziwe Bieszczady są właśnie w takich miejscach. Jeszcze. Oby jak najdłużej.
Materiały źródłowe:
- Bieszczady nr 11/2009 – Wiesław Pawlak / Piotr Szechtyński
- Nadsanie – Stanisław Kryciński tom I 1986 rok
- Publikacje Gminy Czarna – Tworylne strona 96
- Antropogeniczne zmiany środowiska wodnego w Bieszczadach do 1951 roku cz.1 Dolina Górnego Sanu – Maciej Augustyn – rocznik Bieszczad 13