Bieszczadzkie plenery, gwiazdorska obsada i jak zapewnia reżyser, mocne, męskie kino! Tak w skrócie, zapowiedzieć można najnowszą produkcję Wojciecha Kasperskiego pt. „Na granicy”. Premiera filmu kręconego w Bieszczadach, którego akcja także rozgrywa się na tym terenie, już w piątek, 19 lutego.
Zdjęcia do thrillera powstawały w okresie od 21 stycznia do 2 marca 2015 roku. Filmowców można było spotkać m.in. w okolicach Mucznego, Tarnawy Niżnej, i doliny Tyskowej. Trzeba przy tym dodać, że w Bieszczady zawitały nie byle jakie osobowości świata filmu. Wśród aktorskich sław byli to m.in. Marcin Dorociński, Andrzej Chyra i Andrzej Grabowski. Reżyserem i scenarzystą produkcji jest Wojciech Kasperski, zaś za zdjęcia odpowiada Łukasz Żal, który ma na koncie zdjęcia m.in. do nagrodzonej Oscarem „Idy”.
Miejsce na granicy jawy i snu
„Na granicy” to inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia ojca i dwóch synów, którzy przyjeżdżają w Bieszczady, aby ułożyć sobie relacje po niedawnej rodzinnej tragedii. Tajemniczy nieznajomy, pojawiający się w odciętej od cywilizacji górskiej bazie, wciąga bohaterów w mroczny i niebezpieczny świat przestępczego pogranicza. Aby przetrwać, bracia będą zmuszeni do odrobienia trudnej lekcji dojrzałości.
– Ten film jest jak jego tytuł – słowo „granica” jest tu kluczem. Opowiada o granicach ludzkich możliwości, toczy się na granicy charakterów i – co dotyczy bohaterów granych przez Kubę Henriksena i Bartka Bielenię – na granicy bycia chłopcem a mężczyzną. Każda z tych postaci jest na granicy swojej wytrzymałości, puszczenia nerwów. Każda ma jakąś swoją wyporność i w różny sposób reaguje na sytuacje ekstremalne, które nas w życiu dotykają – mówi o filmie Marcin Dorociński. – Bohaterów spotykamy w Bieszczadach, miejscu absolutnie niezwykłym, magicznym, położonym nomen omen również na granicy. Najpierw zahaczają o posterunek straży granicznej, potem przenoszą się do tajemniczego miejsca, usytuowanego gdzieś głęboko w górach. Do końca nie wiadomo, co się tam wcześniej mieściło: więzienie, jakaś stanica? To miejsce na granicy jawy i snu. Wokół tylko góry, jest spokojnie, cicho… Dla kogoś, kto nigdy wcześniej nie był w Bieszczadach, jest z miasta i nigdy nie był na takim odludziu, ta cisza może być wręcz nie do wytrzymania… – opowiadał aktor.
Reżyser już tu kręcił
A jak sam reżyser podsumowuje swoje dzieło? – „Na granicy” jest mocnym dreszczowcem, kinem trzymającym w napięciu do ostatnich minut. Jest emocjonująca historia, świetne zdjęcia i prawdziwe mięsiste kreacje aktorskie, wszystko to w otoczeniu dzikiej, zimowej przyrody. Szczególnie na uwagę zasługują kreacje młodych aktorów. Niezwykła jest też aktorska kreacja Marcina Dorocińskiego, który miał moim zdaniem do zagrania jedną z trudniejszych ról w swojej karierze. Ale ten film jest przede wszystkim dla tych, którzy chcą zobaczyć dobrze zrobiony film, opowiadający wartką, pełną zwrotów historię w piękny sposób. Mocne, męskie kino – wyjaśnia Wojciech Kasperski. Ciekawostką jest, że to jego kolejna, powstająca w Bieszczadach produkcja. W 2011 r., reżyser ten kręcił w okolicy Dwernika zdjęcia do filmu dokumentalnego „Dom na końcu drogi”.
Ekstremalne warunki
Bieszczady, które zawsze wspaniale prezentują się na ekranie, filmowcom zazwyczaj dają „w kość”. Szczególnie, gdy akcja przedstawianej historii rozgrywa się zimą. – Aktorzy i cała ekipa; wszyscy przeżyliśmy niezwykłą przygodę w ciągu sześciu tygodni zdjęć w Bieszczadach. Było zimno i śnieżnie, choć zaskakiwały nas też nagłe zmiany pogody, które w przeciągu kilku dni potrafiły zamienić górską polanę w błotnistą „lawinę”. Te ekstremalne warunki powodowały, że ekipa niejednokrotnie zmuszana była do nadludzkiego wysiłku. Jestem wszystkim bardzo wdzięczny, że wytrzymali i przyczynili się do powstania nietuzinkowego filmu – podkreśla producent, Marcin Wierzchosławski. Dystrybutorem filmu jest Kino Świat.