Maj w Bieszczadach [felieton]

Bieszczady /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Bieszczady /fot. Lidia Tul-Chmielewska


Reklama

Artykuł znajduje się poniżej reklamy

Bieszczady – miejsce i góry dla ludzi ceniących sobie wędrowanie w spokoju, często nawet samotnie. Dotychczas, tereny Bieszczadów kojarzyły się wyłącznie z dzikością i niedostępnością. Niestety (dla wielu), na szczęście (dla niewielu) – jest tutaj coraz więcej rozwijającej się w szybkim tempie cywilizacji i wszechogarniającej nas komercji.

Połonina Carynska /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Połonina Carynska /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Samotne spacery w Bieszczadach /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Samotne spacery w Bieszczadach /fot. Lidia Tul-Chmielewska

A jednak…

To ONE przyciągają grono specyficznych turystów i nietuzinkowych wielbicieli. Bo Bieszczady są ponad wszystko piękne! A prawdziwy wielbiciel spokoju – penetrując mapy i przewodniki, a także mając zmysł i nos do wędrówek – znajdzie na pewno takie miejsca, gdzie w pełnym sezonie nie spotka nikogo.

Majowe szlaki w Bieszczadach /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Majowe szlaki w Bieszczadach /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Dlaczego w maju warto przyjechać w Bieszczady

Majowy świt fot./Lidia Tul-Chmielewska

Majowy świt fot./Lidia Tul-Chmielewska

Krajobrazy jedyne takie

O uroku Bieszczad, jako połonin, nie trzeba chyba nikogo już przekonywać. Doznał tego wrażenia każdy, kto chociaż raz wszedł nawet tylko na Połoninę Wetliń


Reklama

Dalsza część artykułu znajduje się poniżej reklamy

Nowy żołnierz ebook

Nowy żołnierz: Służba w epoce dronów, sztucznej inteligencji i cyberwojny

Ten przewodnik to kompendium wiedzy o tym, jak rozwijać kompetencje, które już dziś zmieniają oblicze armii. Dzięki lekturze ebooka zyskasz wskazówki do świadomego rozwoju umiejętności, które mogą zaprocentować zarówno w mundurze, jak i poza nim.

Kup ebook

ską. A każde pasmo, każdy szlak, każdy szczyt – to dzieła Matki Natury Doskonałe. Maj ma to do siebie w tych regionach, że w większości jest słoneczny i ciepły. A co za tym idzie – piękne wschody, zachody a powietrze ma dobrą przejrzystość, co bardzo się przyda właśnie w oglądaniu panoram. Połoniny dopiero jednak budzą się po śnie zimowym, na wielu północnych zacienionych zboczach zobaczymy leżące jeszcze w najlepsze łachy śniegu. Specyficzne zjawisko barw – od zieleni, przez sepię i biel połonin. No i nie ukrywajmy – jeszcze można spokojnie, bez przepychania się na szczycie Tarnicy – zrobić samotne selfie z krzyżem na nim stojącym. Bez wątpienia, maj to doskonały miesiąc na wędrówki po połoninach.

Maj w Bieszczadach /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Maj w Bieszczadach /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Cisza i barwy

Niedoceniany maj – to właśnie czas spokoju i ciszy. Otwierają się już wszelakie punkty z „atrakcjami” dla naszych portfeli, – więc jest gdzie coś zjeść, gdzie posłuchać muzyki, gdzie kupić pamiątkę – tę oryginalną z Bieszczad (rękodzieło) bądź dmuchanego jednorożca (niekoniecznie z Bieszczad). Dla miejscowej ludności – sezon agroturystyczny – zaczyna się właśnie już w maju. Warto więc wykorzystać czas, kiedy spokój mamy w pakiecie. Gdy uciekniesz od hałasu świata codziennego, zrozumiesz, czym jest ta cisza tutaj, ciemna noc bez świateł, gdzie wytrzeszczasz oczy i nie widzisz czubka nosa własnego, ale za to z niebem gwiazd, którego nigdy nie zobaczysz np. w Krakowie. Tutaj nawet cisza się do nas śmieje…

Maj w Bieszczadach /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Maj w Bieszczadach /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Ludzkie losy…

Ludzie mają swoje historie, każdy jakąś ma, nawet wielopokoleniową, każdy może nam opowiedzieć o swojej historii. Jednak specyfika historii ludzi mieszkających w Bieszczadach – jest całkowicie odmienna niż w innych regionach Polski. Ci, co tutaj mieszkają prawie od zawsze to w większości ludzie kochający i serdeczni, gościnni i troskliwi. Ci, którzy przybyli tutaj w czasie akcji zaludniania oraz sukcesywnie w latach późniejszych, to ludzie z charakterem, często „poharatani” przez życie i los. W surowym bieszczadzkim życiu musieli zdać egzamin swojego być albo nie być. Warto poszperać po źródłach informacji, gdzie można spotkać „ludzi z charakterem”, ginące zawody, posłuchać ludzkich losów, czasem wyciskających łzy w oczach. Dlatego Ci ludzie tutaj są nie mniej urzekający niż krajobrazy w Bieszczadach. Bo większa w nich tolerancja i pokora.

Bieszczadzkie bezdroża /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Bieszczadzkie bezdroża /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Po wsiach zostały tablice…

Historia Bieszczad wielokrotnie opisana we wszelakich książkach to wyjątkowe losy tutejszych mieszkańców. Kiedy „zabawiano” się zmianami granic – uderzyło to w ludzi. Najpierw Akcja „Wisła”, później akcja HT narobiły w Bieszczadach strasznego społecznego bałaganu. Porównanie może nie będzie aż tak właściwe, ale zdecydowanie da pogląd na to, co się stało: człowiek stwierdza, że żyrafy, lwy i krokodyle mają za miesiąc zamieszkać na Antarktydzie, a misie polarne, foki i pingwiny mają zamieszkać Afryce. Tak to właśnie wyglądało tutaj. Tyle, że chodziło o ludzi – całe rodziny, które często były „rozerwane”, bo przesiedlone w całkowicie odległe od siebie miejsca. Bieszczady – tereny dość gęsto zaludnione w czasach przed II wojną – pozostawiły miejsca całkowicie opustoszałe po wysiedleniach. Dowodem są pozostałości po wsiach, ruiny i piwnice, cerkwiska, opuszczone cmentarze. To wiosną właśnie dostrzegamy w gęstym lesie białe plamy kwitnących drzew owocowych – pozostałości po sadach. Nie sposób myśleć o Bieszczadach, nie znając ich historii właśnie od tej strony. Maj to najlepszy czas właśnie do podziwiania tych miejsc, wtopienia się w ciszę i przyrodę. Wtedy po prostu „nie wypada” gadać, tylko milczeć.

Cerkwisko w Beniowej /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Cerkwisko w Beniowej /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Sacrum w drewnie

Cerkiewki – ślady dawnej wiary, obecnie w większości są już kościołami. Wiele z nich jeszcze pozostało, chociaż wiele zniszczono – celowo lub bezmyślnie – są swoistym dobrem narodowym. Różnorodność architektoniczna – styl bojkowski, łemkowski, rusiński – malowniczo umiejscowione w krajobrazie – to nieodłączny element tego pejzażu. Polecić należy „Szlak Ikon” – gdzie możemy zobaczyć bezcenne obiekty sakralne, niektóre niezmienione na przestrzeni wieków, użytkowane zarówno przez grekokatolików, wyznawców prawosławia jak i przez wiernych kościoła rzymskokatolickiego. W niektórych cerkwiach nie ma światła np. w Łopience czy Smolniku nabożeństwa odprawiane są przy świecach. Możemy zobaczyć przepiękne ikonostasy np. w Górzance – unikat w skali Karpat, poczuć klimat i zapach dawnych zapachów i dźwięków śpiewu i dzwonów na dzwonnicach parawanowych.

Równia /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Równia /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Jeśli pamiątka – to szukaj rękodzieła

Wyliczono, że w Bieszczadach na 1 km² przypada największa liczba artystów i twórców. Fenomen i specyfika Bieszczadów. Artysta – duch niepokorny, trudny do zaadoptowania się w świecie konwenansów i obowiązków. Bieszczady natomiast to rejon, gdzie artystyczne dusze, muszą mocno się starać by mieć, z czego żyć, ale nie nakłada to na nich twardych reguł społecznych. Samotność, cisza oraz klimat otoczenia sprawiają, że albo twórcy dostają natchnienia, albo Ci, co nie wiedzieli tego o sobie – zaczęli tworzyć. Kiedyś uczyli się rzeźbić po prostu z nudów – po pracy np. w lesie albo szedł pić, albo spać, albo zaczynał coś w drewnie dłubać. I powstawały różne rzeźby, lepsze, gorsze – a jak turysta zobaczył prawdziwie „ręcznie wydłubanego” dziada, albo dusioła – to się zachwycił i kupił. I tak powstawały te bardziej udane lub mniej rzeźby, które tutaj otwierały niejednej duszy artystycznej własne wizje. Tutaj poznamy się z Dusiołkami, Biesami, Czadami oraz ze słynnym Bieszczadzkim Aniołem. Tu zobaczymy prawdziwie pisane ikony, dowiemy się, co to jest krywulka, możemy kupić skórzany kapelusz czy usłyszeć „zakapiorskie” piosenki. Sztuka i wielokulturowość – tego regionu to wspaniały start dla twórców – a kiermasze i jarmarki – to bogactwo sztuki, karpackich smaków i ludowych tradycji.

Czytaj więcej: Przedstawiamy Łysego – niezwykłego bieszczadzkiego twórcę

U Łysego /fot. Lidia Tul-Chmielewska

U Łysego /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Po torach…

Zachęcać może już nie trzeba, bo to popularne atrakcje, ale warto wspomnieć, że bez Kolejki Bieszczadzkiej i Drezyn Rowerowych – oferta atrakcji turystycznych będzie zdecydowanie niekompletna.

Drezyny to jeszcze dość nowy produkt turystyczny w Bieszczadach. Trasa ich przejazdu to 47 km szyn, które nikomu nie potrzebne, były zarośnięte i „umierały”. Uherce Mineralne to początek trasy w bardzo klimatycznym budynku stacji kolejowej. Trasy przejazdów wiodą malowniczymi okolicami, gdzie można oglądać przepiękne widoki i bawić się na „sportowo” jednocześnie (wymaga kondycji, albo sprawnego współpasażera) – przygoda, której się nie zapomina. Natomiast Bieszczadzka Kolejka Leśna – idealna atrakcja dla rodzin z dziećmi, obowiązkowy punkt programu. Kolejka wyrusza z Majdanu koło Cisnej. Jej historia jest bardzo długa (pierwszy parowóz pojawił się w 1898 r.), przechodzia wiele przeobrażeń i zmian właścicieli.  Kolejka kursuje na dwóch trasach – do Balnicy i do Przysłupia. Atrakcja zdecydowanie do nielubianego przez prawdziwych turystów słowa – „zaliczenia”.

Czytaj więcej: Poznaj Bieszczady z okien kolejki leśnej. To unikat na skalę Europy

Drezyny rowerowe /fot.Lidia Tul-Chmielewska

Drezyny rowerowe /fot.Lidia Tul-Chmielewska

Las bliżej nas, a może to my bliżej lasu?

Doskonała alternatywa dla tych, których kondycja nie należy do najlepszych i czasem wyklucza z wędrowania po połoninach. Ale również atrakcja dla chętnych, którzy byli na połoninach, a otwarci są na wszelakie inne dobra płynące z Bieszczad. W te turystyczne dobra doskonale wpasowały się poszczególne Nadleśnictwa z terenu Bieszczad i okolic. Przygotowane ścieżki przyrodniczo – edukacyjne – są wspaniałą atrakcją, dla piechurów, dla rowerzystów a także dla osób na wózkach inwalidzkich. Chociażby ścieżka przy Otaczarni w Bukowcu czy ścieżka do Doliny Łopienki lub Rabe k/Baligrodu.

Na szlaku bieszczadzkim /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Na szlaku bieszczadzkim /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Przygotowane punkty widokowe, w miejscach kiedyś całkowicie niedostępnych i nieatrakcyjnych (Korbania, Szczerbanówka, Jeleni Skok) to wisienka na torcie dla tych, którzy zechcą poznawać Bieszczady w zaciszu lasów. Każde ścieżki są doskonale oznakowane, przygotowane wiaty zapewniają odpoczynek bądź schron, przed niespodziewaną ulewą. Tablice informacyjne i edukacyjne będą ciekawostką i zmuszą nawet bardzo „odpornych na wiedzę” na chwilkę poświęconą na doinformowanie. Przyjemne z pożytecznym niewątpliwie. A jeśli zachowany pokorny spokój i nie zdecydujemy się być „panami świata” – możemy zobaczyć prawdziwych mieszkańców lasów.

Na bieszczadzkim szlaku /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Na bieszczadzkim szlaku /fot. Lidia Tul-Chmielewska

Punkty z atrakcjami można mnożyć. To zaledwie wierzchołek atrakcji tego regionu. Polecam czytać – szukać, szperać, dopytywać. O wielu miejscach się nie opowiada, nie pisze, nie propaguje. Dlaczego? Dopowiedzcie sobie to sami…

Poznaj bieszczadzkie atrakcje!
Zobacz Przewodnik Turystyczny Bieszczady.Land


Porozmawiajmy o Bieszczadach!
Dołącz do grupy Bieszczady.Land na Facebooku


Reklama


Zostań patronem portalu Bieszczady.Land

Bądź na bieżąco!
Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.