
Okładka książki „KSU Mój świat”
Reklama
Poznaj legendarny zespół KSU – pionierów polskiego punk rocka z Ustrzyk Dolnych. Kompletny przewodnik: historia od lat 70. (czasy PRL i współczesność), dyskografia (kultowe albumy i utwory), teksty piosenek, inspiracje oraz wpływ KSU na polską scenę punk. Dowiedz się, kto tworzył skład KSU i co robią dziś.
FAQ dotyczące zespołu KSU
Kim jest zespół KSU i skąd pochodzi?
KSU to polski zespół punkrockowy założony w 1977 roku w Ustrzykach Dolnych – niewielkim mieście w Bieszczadach. Grupa jest uznawana za jednego z pionierów punk rocka w Polsce i od lat cieszy się statusem kultowej kapeli w tym gatunku. Nazwa KSU pochodzi od dawnych oznaczeń tablic rejestracyjnych samochodów z regionu Ustrzyk Dolnych.
Skąd wzięła się nazwa KSU? Co oznacza skrót KSU?
Nazwa zespołu to skrót z tablic rejestracyjnych pojazdów wydawanych w byłym województwie krośnieńskim, gdzie leżą Ustrzyki Dolne – litery KSU właśnie oznaczały ten region. Według wspomnień muzyków nazwa narodziła się spontanicznie: zauważyli ją na tablicy auta w okolicy. Istnieją też anegdoty, że nazwa mogła mieć bardziej prowokacyjne znaczenie, jednak to właśnie nawiązanie do rejestracji jest powszechnie przyjęte.
Kiedy i jak powstało KSU?
Zespół powstał pod koniec lat 70. XX wieku – przyjmuje się rok 1977 jako moment założenia. Założycielami byli nastoletni miłośnicy rocka: m.in. Eugeniusz „Siczka” Olejarczyk (późniejszy wokalista i lider) oraz Bogdan „Bohun” Augustyn. Początkowo grali razem covery znanych grup rockowych, by wkrótce zwrócić się ku nowej fali punk rocka, inspirowani zachodnią muzyką płynącą z radia.
Jakie były inspiracje muzyczne KSU?
Na początku działalności członkowie KSU inspirowali się klasyką hard rocka – grali covery Black Sabbath, Led Zeppelin czy Deep Purple. Jednak szybko zafascynował ich rodzący się punk rock. Słuchali audycji Radia Wolna Europa z muzyką punk i wzorowali się na wykonawcach takich jak Sex Pistols, UK Subs, The Damned czy Wire. To zderzenie ciężkiego rocka z energią punka ukształtowało unikalny styl KSU – ostre gitarowe brzmienie połączone z buntowniczym przekazem.
Jak przebiegała historia KSU w czasach PRL?
W okresie PRL zespół działał w podziemiu polskiego rocka. KSU zadebiutowało na scenie punkowej w 1978 roku jako kapela punk, lecz większy rozgłos zyskali dopiero w 1980 podczas I Ogólnopolskiego Przeglądu Nowej Fali w Kołobrzegu. Występ tam okazał się przełomowy – grupa pokazała się szerszej publiczności, zwracając uwagę nawet zagranicznej wytwórni (która proponowała kontrakt, choć ostatecznie nie doszedł on do skutku). W latach 80. KSU wiele koncertowało po Polsce, musiało też przerwać działalność na czas obowiązkowej służby wojskowej części składu. Mimo cenzury i trudności typowych dla PRL, piosenki KSU krążyły wśród fanów na pirackich nagraniach, a zespół zyskał miano głosu zbuntowanej młodzieży z prowincji.
Jakie albumy wydało KSU i które z nich są najważniejsze?
KSU ma w dorobku kilkanaście wydawnictw, w tym 11 albumów studyjnych. Do najważniejszych należą: „Pod prąd” (1988) – ich oficjalny debiut i klasyka polskiego punk rocka, „Ustrzyki” (1990/91) – drugi album utrzymany w stylistyce punkowej, „Moje Bieszczady” (1993) z tytułowym utworem będącym hymnem fanów, „Nasze słowa” (2005) – powrót do ostrzejszego brzmienia, czy „Dwa narody” (2014) podejmujące aktualne tematy społeczne. Ponadto warto wyróżnić koncertowe i akustyczne wydawnictwa jak „XXX-lecie, Akustycznie” (2008), gdzie zespół zreinterpretował swoje utwory w folkowym klimacie. (Szczegółową dyskografię omawiamy w dalszej części artykułu).
Jakie są najbardziej znane utwory KSU?
Do najbardziej rozpoznawalnych utworów KSU należą m.in. „1944”, „Liban”, „Moje Bieszczady”, „Ustrzyki”, „Jabol punk” czy „Skazany na 716 dni”. Piosenka „1944” – opowiadająca o wojennej rzeczywistości – stała się dużym przebojem i w 1988 roku dotarła do 5. miejsca kultowej Listy Przebojów Programu Trzeciego Polskiego Radia. „Moje Bieszczady” to nostalgiczny utwór oddający klimat ukochanych przez zespół gór, który zdobył status nieoficjalnego hymnu wszystkich ciągnących „w Bieszczady”. „Jabol punk” z kolei ugruntował wizerunek kapeli jako reprezentanta surowego, „ulicznego” punka lat 80. Wiele z tych utworów – często granych na koncertach – wywarło wpływ na kolejne pokolenia fanów punk rocka.
O czym opowiadają teksty piosenek KSU?
Teksty KSU są buntownicze i zaangażowane. Grupa słynęła z bezkompromisowego komentowania rzeczywistości młodego pokolenia w PRL – śpiewali o wolności, buncie przeciw systemowi, absurdach komunistycznej codzienności. Przykładowo utwór „Skazany na 716 dni” powstał podczas odbywania przez Siczkę służby wojskowej i wyraża bunt przeciw przymusowi i zniewoleniu jednostki. Piosenka „1944” nawiązuje do tragizmu wojny i pamięci historycznej, a „Po drugiej stronie drzwi” opowiada metaforycznie o odcięciu od wolnego świata żelazną kurtyną. Z kolei w latach 90. i później w tekstach KSU pojawiły się tematy społeczne i refleksje nad kondycją Polski po przemianach (np. utwór „Kto cię obroni Polsko…”). Nie brakuje też wątków osobistych oraz miłości do Bieszczad – regionu, z którego pochodzą (np. w balladzie „Moje Bieszczady”). Ogólnie teksty KSU cechuje prosty, dosadny język i szczerość przekazu, dzięki czemu trafiały do serc zbuntowanej młodzieży.
Jaki wpływ wywarło KSU na polską scenę muzyczną i kulturę punkową?
KSU jest uznawane za jedną z najważniejszych kapel polskiego punk rocka, która przetarła szlaki innym zespołom. Jako prekursorzy punku w Polsce (działający równolegle z takimi grupami jak Dezerter czy Brygada Kryzys) udowodnili, że nawet w małym, prowincjonalnym mieście może narodzić się muzyczna rewolucja. Ich bezkompromisowa postawa inspirowała kolejne pokolenia punkowców do szczerości i niezależności artystycznej. KSU wniosło też do kultury punk pewną lokalną tożsamość – promowali ideę Wolnej Republiki Bieszczad, akcentując dumę ze swojego pochodzenia i umiłowanie wolności. W latach 80. byli głosem młodzieży spoza wielkich metropolii, a ich legenda przetrwała dekady: do dziś uchodzą za zespół kultowy, z wierną rzeszą fanów, a ich muzyka wciąż zyskuje nowych słuchaczy. Wielu polskich wykonawców rockowych wymienia KSU jako inspirację, a utwory takie jak „1944” czy „Moje Bieszczady” weszły do kanonu polskiego rocka.
Czy KSU nadal istnieje i koncertuje?
Tak, KSU działa nieprzerwanie (choć z przerwami na przestrzeni lat) i nadal koncertuje. Obecnie jedynym członkiem z oryginalnego składu jest lider Eugeniusz „Siczka” Olejarczyk, ale zespół regularnie występuje na żywo z nowymi muzykami. W 2018 roku KSU hucznie obchodziło 40-lecie istnienia, a w 2023 roku świętowało 45-lecie trasą jubileuszowych koncertów po Polsce. Również w 2023 ukazał się najnowszy album studyjny zespołu, zatytułowany „44”, co potwierdza, że grupa nadal tworzy nową muzykę. KSU gra zarówno na dużych festiwalach (np. Przystanek Woodstock, Jarocin), jak i na kameralnych klubowych koncertach, wciąż gromadząc licznych fanów. Mimo upływu lat zespół nie zwalnia tempa, a Siczka zapowiada, że dopóki starczy mu sił – KSU będzie grać dalej.
Kto wchodzi w skład zespołu KSU?
Od koń
Reklama
ca lat 90. KSU to przede wszystkim Siczka, który jest wokalistą, gitarzystą i sercem zespołu. Przez grupę przewinęło się ponad 30 muzyków, więc skład zmieniał się wielokrotnie. Obecnie (2023) obok Siczki grają m.in.: perkusista Leszek „Dziaro” Dziarek, basista Tomasz „Szamot” Rzeszutek, gitarzysta Maciej Biernacki, a także Konrad Oklejewicz na fletach i Eliza Kuźnik na skrzypcach. Ta rozbudowana obsada (w tym instrumenty akustyczne) świadczy o tym, że KSU łączy punk rock z elementami folku i nowych brzmień. W przeszłości ważnymi postaciami KSU byli także: Bogdan „Bohun” Augustyn (pierwszy wokalista, 1977–83), Bogdan „Tuptuś” Tutak (perkusista w latach 1979–95), Adam „Dżordż” Michno (basista w latach 80.) oraz Leszek „Plaster” Tomkow i Wojciech „Ptyś” Bodurkiewicz z oryginalnego składu. Pełne omówienie członków – obecnych i dawnych – znajdziesz w dalszej części artykułu.
Szczegółowa historia zespołu KSU
Początki w Ustrzykach Dolnych i czasy PRL (lata 1977–1989)
Historia KSU zaczyna się w malowniczych Bieszczadach. W 1977 roku w Ustrzykach Dolnych grupka nastolatków postanowiła założyć własny zespół. Byli to uczniowie lokalnych szkół średnich, których połączyła fascynacja ciężkim rockiem. Początkowo grywali razem w magazynie miejscowego zakładu drzewnego, ćwicząc utwory swoich idoli – przerabiali kawałki Black Sabbath, Led Zeppelin, Deep Purple i innych klasyków. Szybko jednak odkryli rodzącą się energię punk rocka. Zafascynowani muzyką punk płynącą z Zachodu (m.in. Sex Pistols, The Damned czy UK Subs), młodzi muzycy postanowili zmienić styl na prostszy, szybszy i bardziej buntowniczy. Nazwa „KSU” – oficjalnie przyjęta około 1978 roku – nawiązywała do lokalnych tablic rejestracyjnych, co dodawało grupie tożsamości związanej z ich „małą ojczyzną”.
Pierwsze lata działalności nie przyniosły od razu sukcesu. KSU działało z dala od wielkomiejskich ośrodków kultury i początkowo było znane głównie w okolicy. Przełom nastąpił w 1980 roku, gdy zespół wystąpił na I Ogólnopolskim Przeglądzie Nowej Fali w Kołobrzegu. Dzięki pomocy Kazika Staszewskiego (później lidera Kultu), który dostrzegł potencjał chłopaków, KSU pojawiło się na scenie obok czołówki nowych polskich zespołów. Kołobrzeski festiwal okazał się punktem zwrotnym – występ KSU spodobał się publiczności, a nawet przedstawicielom zachodnioniemieckiej wytwórni płytowej, która zaproponowała młodej kapeli kontrakt. Co prawda muzycy z Ustrzyk z niewyjaśnionych przyczyn odrzucili tę ofertę, jednak sam fakt zainteresowania z zagranicy podbudował ich morale.
Na początku lat 80. KSU zmagało się z typowymi problemami młodego zespołu w PRL. Skład kapeli często się zmieniał – część muzyków odeszła, inni musieli odbyć obowiązkową służbę wojskową. Wyjazd do wojska nie przerwał jednak twórczości KSU: Eugeniusz „Siczka” Olejarczyk w koszarach napisał kilka utworów, które później stały się fundamentem repertuaru zespołu. To właśnie w tym okresie powstały m.in. piosenki „1944”, „Po drugiej stronie drzwi”, „Skazany na 716 dni” czy „Umarłe drzewa” – wprost odzwierciedlające bunt i frustrację młodego człowieka stłamszonego przez system. KSU w tych latach działało praktycznie w podziemiu: oficjalne wydawanie płyt przez punkowy zespół było w PRL trudne, więc nagrania KSU krążyły w formie amatorskich taśm.
Mimo trudności KSU nie zniknęło ze sceny. Po odbyciu służby wojskowej Siczka reaktywował zespół w 1983 roku, tym razem jako trio: dołączyli do niego basista Adam „Dżordż” Michno i perkusista Bogdan „Tuptuś” Tutak. W takim składzie grali koncerty w regionie i nagrywali własnym sumptem materiały demo. W 1986 roku wydali samodzielnie kasetę „Jabol Punk”, zawierającą surowe, garażowe nagrania kapeli. Choć ta amatorska taśma nie odniosła komercyjnego sukcesu (pozostała w obiegu głównie wśród fanów undergroundu), utwierdziła KSU w punkowym etosie DIY (zrób to sam). Jednocześnie zwróciła uwagę pewnej wpływowej osoby na rynku muzycznym – Andrzeja Wiśniowskiego, właściciela studia nagraniowego i lidera rzeszowskiej grupy RSC.
Dzięki wsparciu Wiśniowskiego, który uwierzył w potencjał młodego zespołu z Bieszczad, KSU otrzymało szansę nagrania profesjonalnej płyty. W maju 1988 roku Siczka i spółka weszli do studia. Efektem była debiutancka płyta „Pod prąd”, wydana oficjalnie jeszcze pod koniec 1988. Album zawierał utwory skomponowane przez Siczkę w latach 1982–1988 – można więc powiedzieć, że było to podsumowanie całej dotychczasowej drogi zespołu. Większość tekstów napisał Michał „Broda” Augustyn (brat Bohuna), który od początku wspierał KSU jako autor słów i pomysłodawca ideologicznego kierunku. „Pod prąd” okazał się strzałem w dziesiątkę: jak na debiut punkowego zespołu w końcówce PRL sprzedał się bardzo dobrze (ok. 50 tys. egzemplarzy), a przede wszystkim – trafił do rozgłośni radiowych. Piosenka „1944” zadebiutowała na Liście Przebojów Programu Trzeciego, docierając do 5. miejsca i czyniąc KSU rozpoznawalnym w całym kraju. Po latach podziemia zespół znalazł się „na fali”. W 1988 roku KSU zagrało kilkadziesiąt koncertów w całej Polsce i za granicą (m.in. wystąpili we Lwowie i Truskawcu w ówczesnym ZSRR), stając się jedną z ciekawszych formacji rockowych schyłku PRL.
Rok 1989 przyniósł zmiany w Polsce – upadek komunizmu otworzył nowe możliwości przed muzykami rockowymi. KSU wykorzystało ten czas, by kontynuować swój rozwój. Pod koniec 1989 i na początku 1990 zespół nagrał materiał na drugą płytę, zatytułowaną „Ustrzyki” (nawiązującą do rodzinnego miasta). Niestety, mimo dobrego momentu dziejowego, nagranie towarzyszyły perypetie. KSU miało nakręcić teledysk promujący album, jednak Siczka i perkusista „Tuptuś” nie stawili się na planie – w efekcie klip nie powstał, a współpracująca z zespołem agencja artystyczna zerwała z nimi kontrakt. W wyniku tego zamieszania basista Dżordż opuścił grupę, a jego miejsce zajął Bartłomiej „Qqś” Kądziołka. Mimo to album „Ustrzyki” ukazał się w 1991 roku (wydany przez wytwórnię Wifon) i zawierał kolejną porcję energetycznego punk rocka. Był to zarazem ostatni krążek nagrany przez KSU w oryginalnym, rozszerzonym składzie – po nim nastąpił okres kolejnych zmian personalnych i poszukiwania swojego miejsca w nowej rzeczywistości lat 90.
Lata 90. – zmiany składu i nowe otwarcie
Początek lat 90. okazał się dla KSU dość burzliwy. Zespół, choć miał już status legendy punkowej, musiał odnaleźć się w wolnorynkowych realiach przemysłu muzycznego. W 1991 roku funkcję basisty przejął „Qqś” (Bartłomiej Kądziołka), co ustabilizowało na chwilę skład. KSU podjęło współpracę z nowym menedżerem, jednak okazało się to falstartem – osoba ta zamiast rozwijać karierę zespołu, potajemnie rozprowadzała muzykę KSU na pirackich kasetach i płytach bez wiedzy muzyków. Gdy Siczka zorientował się w sytuacji, szybko zakończył tę współpracę, ale problem pirackich wydań pozostał – szacuje się, że w tym okresie pojawiło się ok. 30 nieoficjalnych bootlegów nagrań KSU.
Pomimo zamieszania, zespół kontynuował działalność twórczą. W 1993 roku KSU wydało trzeci album studyjny „Moje Bieszczady”, na którym pojawił się utwór tytułowy – spokojniejsza, melodyjna pieśń rockowa, odbiegająca klimatem od ostrego punka, za to oddająca hołd ukochanym górom Bieszczadom. Płyta „Moje Bieszczady” ukazała bardziej refleksyjne oblicze zespołu i zyskała uznanie szczególnie wśród fanów spoza stricte punkowego kręgu. Rok później, w 1994, z okazji 15-lecia istnienia (liczonego od pierwszych punkowych występów), zespół wydał krążek „Na 15-lecie!”, będący mieszanką nowych nagrań i świeżych wersji starszych utworów. W 1995 natomiast światło dzienne ujrzał album „Bez prądu”, na którym KSU zaprezentowało swoje piosenki w aranżacjach akustycznych (jak sugeruje tytuł – „bez prądu”). Był to odważny krok, pokazujący, że zespół nie boi się eksperymentować z brzmieniem i potrafi odnaleźć się także w spokojniejszych, „unplugged” klimatach.
W drugiej połowie lat 90. nastąpiło pewne załamanie działalności studyjnej KSU. Po wydaniu „Bez prądu” grupa nie prezentowała nowego materiału aż do początku kolejnej dekady. Był to jednak czas intensywnego koncertowania oraz dalszych zmian składu. Do końca lat 90. w zespole pozostał już tylko Siczka z oryginalnych członków – pozostali muzycy to nowa generacja punkowców zasilających KSU. W 1997 roku Siczka rozpoczął prace nad nowym albumem zatytułowanym „Ludzie bez twarzy”, lecz nagrania przerwała potężna powódź tysiąclecia latem 1997, która sparaliżowała również działania artystyczne w regionie. Do studia wrócili dopiero kilka lat później.
Pod koniec dekady, w 1999 roku, KSU przypomniało o sobie wydawnictwem jubileuszowym „21 (utworów na 21-lecie KSU)”, zawierającym 21 piosenek podsumowujących dotychczasową działalność. Była to kompilacja – mieszanka starych hitów i rarytasów dla kolekcjonerów, wydana lokalnie przez Radio Bieszczady. W tamtym czasie KSU funkcjonowało w składzie: Siczka (wokal, gitara), Zygmunt „Zyga” Waśko(gitara), Paweł „Kojak” Gawlik (bas) i Leszek „Dziaro” Dziarek (perkusja). Mimo rotacji personalnych udało się zachować ciągłość – KSU nadal koncertowało i utrzymywało zainteresowanie fanów czekających na nowy materiał.
Nowe millenium – powroty i kontynuacja legendy (2000–2023)
Na początku XXI wieku KSU znów weszło do studia. W 2001 roku zespół wznowił prace nad odłożonym albumem „Ludzie bez twarzy”. Płyta została ukończona i wydana w 2002 roku, przynosząc fanom długo wyczekiwany zbiór nowych utworów KSU. Był to album ostrzejszy i nowocześniej wyprodukowany, pokazujący, że pomimo upływu lat zespół nie stracił pazura. Co więcej, jeszcze w tym samym roku (2002) KSU opublikowało minialbum „Kto cię obroni Polsko…”, będący zapowiedzią kolejnego wydawnictwa. Ten singiel/EP nawiązywał do ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej, stawiając prowokacyjne pytanie o obronę ojczyzny – dowód na to, że KSU wciąż komentuje rzeczywistość.
Na początku 2005 roku ukazał się następny studyjny album „Nasze słowa”, dopracowany muzycznie i tekstowo, podsumowujący doświadczenia zespołu z przełomu wieków. Płyta odniosła pewien sukces komercyjny – dotarła nawet do oficjalnej listy sprzedaży (OLiS) na 14. pozycję, co jest osiągnięciem rzadkim dla punkrockowych wykonawców. Utwory z „Naszych słów” (np. tytułowy numer) potwierdziły, że KSU potrafi zachować swoją tożsamość, a zarazem brzmieć świeżo dla nowego pokolenia słuchaczy.
W międzyczasie doszło znów do zmian personalnych. W 2004 roku do składu dołączył perkusista Sebastian Mnich, zastępując Dziarka, a rolę basisty przejął Erik „Tuna” Bobella (w miejsce wieloletniego Pawła „Prezo” Tylko). Siczka wciąż pozostawał filarem grupy, ale młodsi muzycy wnieśli nowe pomysły. Efektem twórczych poszukiwań była wyjątkowa płyta „XXX-lecie, Akustycznie”, wydana w 2008 roku z okazji 30-lecia zespołu. Był to album szczególny – zawierał on akustyczno-folkowe aranżacje starszych utworów KSU oraz pięć premierowych piosenek. Do nagrań zespół zaprosił gości, m.in. Małgorzatę Ostrowską (byłą wokalistkę Lombardu) oraz Andrzeja Grabowskiego (muzyka folkowego), co nadało całości niezwykły klimat. „XXX-lecie, Akustycznie” pokazało inną twarz KSU – zespół potrafił sięgnąć po góralskie skrzypce, flet i akordeon, nie tracąc przy tym swojej punkowej duszy. Album został dobrze przyjęty, a trasa akustyczna cieszyła się popularnością zarówno wśród starych fanów, jak i nowych słuchaczy ceniących folk-rockowe brzmienia.
Po jubileuszowych eksperymentach KSU wróciło także do grania elektrycznego. 8 grudnia 2014 roku ukazał się album „Dwa narody” – pierwsze od niemal dekady wydawnictwo studyjne z zupełnie nowym materiałem. Tytuł sugerował tematykę podziałów i jednocześnie dialogu – płyta w warstwie tekstowej nawiązywała m.in. do współistnienia narodów i kultur (co bliskie jest Bieszczadom, historycznie pograniczu polsko-ukraińskiemu). Muzycznie „Dwa narody” kontynuowały styl KSU z elementami melodyjnego rocka. Po wydaniu tego albumu skład zespołu znów uległ przemeblowaniu – dołączyli nowi gitarzyści, a sekcja rytmiczna się zmieniła.
W kolejnych latach KSU skupiło się głównie na działalności koncertowej, celebrując swoją długoletnią obecność na scenie. 18 sierpnia 2018 roku w rodzinnym mieście odbył się uroczysty koncert z okazji 40-lecia KSU, na który zjechali fani z całej Polski. Wydarzenie to zostało zarejestrowane – zapis niemal trzygodzinnego koncertu dołączono później na nośniku Blu-ray do następnego albumu zespołu. Tym kolejnym wydawnictwem była płyta „44”, która ukazała się 24 lutego 2023 roku. Tytuł „44” nawiązuje do liczby lat istnienia grupy oraz symboliki liczby 44 w polskiej kulturze (m.in. u Mickiewicza) – można to odczytać jako ukłon w stronę historii i własnej legendy. Album „44” zawiera nowy materiał studyjny KSU, a jego wydanie w formie ekskluzywnej (z koncertem na Blu-ray) potwierdza wysoki status, jaki zespół osiągnął. Co więcej, „44” zadebiutował na 2. miejscu zestawienia OLiS (oficjalnej listy sprzedaży płyt w Polsce), co jest ogromnym sukcesem, pokazującym że po latach wciąż istnieje zapotrzebowanie na muzykę KSU także na rynku fonograficznym.
Obecnie KSU ma na swoim koncie ponad 1000 zagranych koncertów w Polsce i za granicą oraz bogatą dyskografię obejmującą zarówno albumy studyjne, jak i nagrania koncertowe, kompilacje czy reedycje klasycznych materiałów. Historia zespołu – od garażowych początków w głębi Bieszczad, przez burzliwe czasy PRL, aż po współczesne występy na dużych scenach – stanowi inspirującą opowieść o wytrwałości w podążaniu pod prąd(nomen omen) oraz wierze w siłę rockowej pasji.
Dyskografia i analiza twórczości KSU
Twórczość KSU obejmuje ponad cztery dekady, więc na przestrzeni lat styl muzyczny zespołu ewoluował, choć rdzeń punkrockowy pozostał nienaruszony. Poniżej przeglądamy najważniejsze albumy KSU i kluczowe utwory, pokazując rozwój brzmienia i przekazu grupy:
-
„Pod prąd” (1988) – debiutancki album KSU, uznawany za klasykę polskiego punk rocka. Nagrany po latach czekania na szansę, eksplodował autentyczną energią. Znalazły się tu utwory zbuntowane i szczere, napisane w latach 80., m.in. „1944”, „Ustrzyki”, „Ciężko jest” czy „Pilnuj się”. Surowe brzmienie i prostota przekazu sprawiły, że płyta stała się manifestem punkowego buntu końca PRL, a sprzedaż 50 tys. egzemplarzy potwierdziła jej sukces. „1944” stał się najbardziej znanym kawałkiem – jego sukces na Liście Trójki wprowadził KSU do mainstreamu. „Pod prąd” do dziś uchodzi za pozycję obowiązkową dla fanów polskiego rocka
-
„Ustrzyki” (1991) – Drugi album studyjny, wydany już po zmianach ustrojowych. Materiał powstał na przełomie 1989/90 i ukazał KSU nadal wierne swoim ideałom. Utwory takie jak „Liban” (nawiązujący do konfliktów zbrojnych na Bliskim Wschodzie) czy „Jabol punk” (odwołujący się do punkowej subkultury taniego wina) pokazują zarówno globalne, jak i lokalne zainteresowania zespołu. Album „Ustrzyki” brzmieniowo jest nieco lepiej wyprodukowany, choć wciąż surowy. Niestety jego promocja była utrudniona – przez zamieszanie z menedżmentem nie powstał planowany teledysk. Mimo to płyta jest ceniona przez fanów za autentyczność i zawiera koncertowe hity (tytułowe „Ustrzyki”).
-
„Moje Bieszczady” (1993) – Trzeci album studyjny, na którym KSU nieco zwolniło tempo, prezentując bardziej melodyjne oblicze. Piosenka „Moje Bieszczady” – spokojna, refleksyjna ballada rockowa – stała się wizytówką tej płyty. Z kolei utwory „Za mgłą” czy „Daleko gdzieś” pokazały, że zespół potrafi tworzyć klimatyczne, nastrojowe kompozycje, nie tracąc przy tym swojej wiarygodności. Album ten bywa określany jako „najbardziej bieszczadzki” w dorobku KSU, oddający miłość do regionu i natury. Lirycznie wciąż pojawia się bunt (np. w kawałku „Wojna pomników”), ale więcej tu też zadumy. „Moje Bieszczady” ugruntowały pozycję KSU poza ciasną szufladką punk – pokazali, że są po prostu rockowym zespołem z własnym charakterem.
-
„Na 15-lecie!” (1994) – Wydawnictwo rocznicowe, będące mieszaniną nowych utworów i nowych wersji starych numerów. Ta płyta to ciekawostka dla fanów: możemy usłyszeć, jak KSU w połowie lat 90. interpretuje swoje punkowe hymny sprzed dekady (często z lepszą jakością nagrania). Znalazły się tu m.in. odświeżone wersje „1984” (inny utwór niż „1944”) czy „Urodziłem się w Polsce”. Choć album nie zawiera przełomowych nowości, dokumentuje ciągłość istnienia zespołu. Dla nowych słuchaczy tamtych lat mógł być dobrą składanką zapoznawczą z dorobkiem KSU.
-
„Bez prądu” (1995) – Album akustyczny, na którym KSU podjęło ryzyko zaprezentowania swoich utworów w zupełnie innej formie. Znajdziemy tu m.in. „Ustrzyki” i „Liban” w wersjach unplugged oraz covery ludowych pieśni górskich. Dzięki minimalizmowi aranżacji na pierwszy plan wysunęły się melodie i teksty – okazało się, że piosenki KSU bronią się nawet bez zgiełku przesterowanych gitar. „Bez prądu” to album ciepły, momentami poetycki, który mógł zaskoczyć ortodoksyjnych fanów punk, ale zarazem poszerzył grono słuchaczy KSU o osoby ceniące klimaty „unplugged”. Był to przedsmak późniejszych akustycznych dokonań zespołu.
-
„Ludzie bez twarzy” (2002) – Wielki powrót KSU po siedmiu latach przerwy wydawniczej. Album nagrany po perypetiach związanych z powodzią i zmianami składu, brzmi mocno i nowocześnie. Dominuje tu ostry, gitarowy rock z punkowym sznytem. Teksty odnoszą się do dehumanizacji i anonimowości („ludzie bez twarzy” jako metafora społeczeństwa w kryzysie wartości). Utwory takie jak „Z pamiętnika młodego punkowca” czy „Dziwne drzewo” pokazują, że zespół nie utracił ani poczucia humoru, ani ostrości spojrzenia na rzeczywistość. Płyta spotkała się z dobrym przyjęciem wśród fanów spragnionych nowości – KSU udowodniło, że jest w stanie odnaleźć się w XXI wieku, zachowując tożsamość.
-
„Nasze słowa” (2005) – Album nagrany niedługo po „Ludziach bez twarzy”, stanowiący kontynuację tematyki społeczno-politycznej. Tytuł nawiązuje do treści piosenek – KSU jakby podkreśla: to są nasze własne słowa, nasz głos. Brzmieniowo zespół balansuje tu między melodyjnym punk rockiem a hard rockiem. Utwór „Kto cię obroni Polsko…” (zapowiedziany wcześniej EPką) jest jednym z ważniejszych punktów płyty, z patriotyczno-ironicznym przesłaniem. Na albumie pojawiają się też szybsze kawałki, np. „Śmierć z rąk przyjaciela”, które przypominają dawną zadziorność grupy. „Nasze słowa” weszły na Oficjalną Listę Sprzedaży OLiS, co pokazało, że KSU potrafi konkurować także na rynku komercyjnym, nie tracąc wiarygodności.
-
„XXX-lecie, Akustycznie” (2008) – Wydawnictwo jubileuszowe z okazji 30-lecia (licząc od 1978). Album zawiera akustyczne wersje największych utworów KSU oraz pięć premierowych piosenek. To prawdziwa perełka w dyskografii. Słuchając go, można odkryć twórczość KSU na nowo: znane kompozycje w folkowych aranżacjach nabrały głębi. W nagraniach słychać skrzypce, flety, akordeony – wprowadzili je zaproszeni muzycy z zaprzyjaźnionej grupy folkowej Orkiestra Jednej Góry „Matragona” (stąd brzmienie karpackiego folku). Utwory takie jak „Jabol punk” w wersji folk czy „Za mgłą” akustycznie pokazują niezwykłą wszechstronność zespołu. Pięć nowych piosenek (np. „Ach, nie będzie nas”) uzupełnia całość, udanie łącząc styl KSU z folkiem. Album okazał się na tyle ciekawy, że dotarł do 21. miejsca listy OLiS – wysokiego jak na takie nietypowe wydawnictwo.
-
„Dwa narody” (2014) – Album nagrany po kolejnych latach przerwy. Wydany przez Mystic Production, jest dowodem, że KSU wciąż ma coś do powiedzenia. Tytuł „Dwa narody” odczytywany jest jako komentarz do podziałów (być może nawiązanie do sytuacji politycznej Polski lub relacji polsko-ukraińskich, biorąc pod uwagę położenie Ustrzyk). Muzycznie płyta jest dojrzała – to solidny rock z elementami punk, ale już bez młodzieńczej szorstkości. Słychać profesjonalną produkcję i kunszt muzyków. Utwory jak „Dwa narody”, „Stara wiara” czy „Mgła” poruszają tematy tożsamości, wiarygodności i historii. Album wszedł na polską listę sprzedaży (43. miejsce OLiS), co jest niezłym wynikiem po tylu latach działalności. „Dwa narody” pokazały KSU jako weteranów, którzy nadal potrafią nagrać ważny album, trzymający poziom.
-
„Akustycznie – Epilog” (2021) – Kolejne akustyczne wydawnictwo, będące poniekąd kontynuacją pomysłu z 2008 roku. „Epilog” sugeruje domknięcie pewnego rozdziału. Album zawiera dalsze akustyczne interpretacje repertuaru KSU, nagrane już z obecnymi członkami (m.in. ze skrzypaczką Elizą i flecistą Konradem). Usłyszeć można np. „Umarłe drzewa” i „Pod prąd” w wersjach unplugged, a także tradycyjne utwory regionalne zaadaptowane przez zespół. Jest to piękne podsumowanie folkowej odnogi twórczości KSU, które dowodzi, że punkowa energia i akustyczna wrażliwość mogą iść w parze.
-
„44” (2023) – Najnowszy album studyjny, wydany w 45. roku istnienia zespołu. Tytuł nawiązuje do liczby lat (44 lata od debiutu punkowego w 1979) oraz do symboliki liczby 44. Album „44” to KSU w znakomitej formie – słychać na nim zarówno bunt znany z dawnych lat, jak i refleksję doświadczonych muzyków. Utwory łączą ostre riffy z melodyjnymi refrenami. Jeden z singli, „Dzień sądu”, to bezpardonowy komentarz społeczny, a np. „Zostań aniołem” pokazuje bardziej liryczne oblicze zespołu. Wydaniu płyty towarzyszyła specjalna edycja z zapisem koncertu 40-lecia na Blu-ray, co czyni z „44” prawdziwą gratkę dla kolekcjonerów. Sukcesem jest wysokie, 2. miejsce na liście sprzedaży w tygodniu premiery, które potwierdza nieustające zainteresowanie fanów. „44” dowodzi, że legenda KSU jest wciąż żywa – zespół potrafi nagrać album aktualny i szczery, nie oglądając się na mody.
Podsumowując dyskografię: twórczość KSU rozwijała się od prostego, gniewnego punk rocka ku bardziej zróżnicowanym formom rocka, a nawet folku, jednak nigdy nie tracąc swojego rdzenia. Cechy charakterystyczne ich muzyki – szczerość, energia, melodie podszyte góralską duszą Bieszczad – przewijają się przez wszystkie płyty. Dla wielu fanów to właśnie konsekwencja i autentyczność sprawiają, że każda kolejna płyta KSU jest witana z entuzjazmem. Zespół potrafił też umiejętnie łączyć nowe pomysły z szacunkiem do własnej historii, dzięki czemu w ich dyskografii znajdziemy zarówno punkowe petardy, rockowe hymny, jak i nastrojowe ballady.
Wpływ KSU na polską scenę muzyczną i kulturę punkową
KSU wywarło ogromny wpływ na rozwój polskiego punk rocka – już sam fakt, że byli jednymi z pierwszych punkowych zespołów w Polsce (istniejąc od 1977/78), sprawił iż przecierali szlaki dla następnych pokoleń. W czasach, gdy w Warszawie rodziły się Brygada Kryzys czy Dezerter, a w Trójmieście działała Apteka czy Deadlock, w odległych Ustrzykach Dolnych również tliła się punkowa rewolucja za sprawą KSU. Pokazało to, że punk – jako kultura buntu – może zrodzić się wszędzie, niezależnie od geografii. Dla wielu młodych ludzi z prowincji KSU stało się dowodem, że „można wyjść z małego miasta i grać głośno o swoich sprawach”.
W latach 80. obecność KSU na festiwalach (Kołobrzeg 1980, później także występy na mniejszych przeglądach rockowych) dodawała odwagi innym zespołom z południowo-wschodniej Polski. Idea „Wolnej Republiki Bieszczad”, którą promowali Bohun i Broda wraz z KSU, stała się częścią legendy – była to fikcyjna „republika hippisów i punków” w Bieszczadach, symbolizująca tęsknotę za wolnością i alternatywnym stylem życia z dala od systemu. Wielu młodych ludzi przyjeżdżało w Bieszczady zainspirowanych tą legendą – hasło „rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady” do dziś kojarzy się z ucieczką od schematów, a KSU dołożyło do tego swoją cegiełkę poprzez muzykę i mitologię, jaką wokół siebie stworzyli.
Muzycznie, KSU inspirowało liczne polskie kapele punkowe lat 90. i 2000. Choć stylistycznie różniły się (np. Pidżama Porno, The Bill czy Akurat mają własne brzmienia), to wiele z nich w wywiadach wymieniało KSU jako ważny punkt odniesienia – legendę, na której się wychowali. Covery utworów KSU pojawiały się na koncertach niezależnych kapel, a hymn „Moje Bieszczady” śpiewany przy ogniskach integruje rockową brać do dziś.
Ważnym aspektem wpływu KSU jest też ich niezłomność i wierność sobie. Pomimo zmian w trendach (grunge, metal, pop-punk) KSU nigdy nie uległo komercyjnym naciskom. Siczka ponad 40 lat konsekwentnie „podtrzymuje legendę zespołu” – jak ujęto to w jednej z recenzji. Ta postawa inspiruje kolejne generacje muzyków do autentyczności. Wielu fanów ceni KSU za to, że nie „sprzedali się” i nie złagodzili przekazu mimo sukcesów.
Nie można pominąć wkładu KSU w ugruntowanie punkowej społeczności koncertowej w Polsce. Zespół zagrał przez lata ponad tysiąc koncertów, docierając nawet do małych miejscowości. Ich obecność na scenie Jarocina czy Woodstocku cementowała przekaz, że punk rock ma się dobrze. KSU często występuje obok innych legend (Dezerter, Moskwa, Farben Lehre), a także gości na festiwalach międzypokoleniowych, co scala starą i nową publikę. W 2023 roku podczas trasy 45-lecia grali m.in. w dużych klubach (Wrocław A2, warszawskie Palladium) przy pełnych salach zarówno starszych, jak i młodszych fanów. Takie przekrojowe zainteresowanie świadczy o trwałym wpływie KSU na kulturę punk – ich muzyka przekracza granice pokoleniowe.
Ponadto, KSU zainspirowało inne zespoły do sięgania po lokalne motywy. Fakt, że włączyli oni do instrumentarium skrzypce i flet (we współpracy z Matragoną) i popularyzowali folklor Bieszczad, mógł zachęcić np. grupy folk-punkowe do eksplorowania własnych korzeni. Dziś zespół łączy na scenie punka z muzykami folkowymi (np. na jubileuszowych koncertach 45-lecia towarzyszyli im artyści z Matragony), pokazując spójność tych światów.
Pod względem kulturowym, KSU stało się symbolem niezależności i dumy z bycia „innym”. W czasach PRL utożsamiano ich z antysystemowym buntem, a po latach – z wiernością ideałom. Dla społeczności punkowej ich kawałki to coś więcej niż muzyka: to pamięć o historii (np. „1944”), manifesty wolności („Ustrzyki”, „Wojna niewojna”) czy po prostu soundtrack niezliczonych punkowych imprez. Można śmiało powiedzieć, że bez KSU polska scena punk miałaby o wiele uboższą tożsamość.
Wreszcie, niebagatelny jest wpływ KSU na popularyzację punk rocka w mainstreamie. Ich utwory gościły na radiowej Liście Przebojów Trójki (łącznie 9 różnych kompozycji KSU pojawiło się na Liście Marka Niedźwieckiego na przestrzeni lat). Dzięki temu ludzie, którzy nigdy nie słuchali undergroundu, poznali smak punka. „Za mgłą” czy „Moje Bieszczady” były grane również w lokalnych stacjach radiowych. To wszystko sprawiło, że punk w Polsce lat 80. i 90. nie był kojarzony tylko z dużymi miastami – miał również twarz chłopaków z Bieszczad, grających z pasją i szczerością.
Podsumowując, wpływ KSU na polską scenę jest ogromny: od inspiracji muzycznych, poprzez integrację środowiska punkowego, aż po wkład w popkulturę (piosenki w radio, motywy bieszczadzkie). KSU to nie tylko zespół – to zjawisko kulturowe, które udowadnia, że rockowa wolność ducha potrafi zakorzenić się nawet na krańcu mapy i promieniować stamtąd na cały kraj.

Eugeniusz „Siczka” Olejarczyk – charyzmatyczny lider KSU – na scenie podczas gali Fryderyk Festiwal 2024. Wciąż energetyczny wokalista i gitarzysta od ponad czterech dekad przewodzi legendarnemu zespołowi, będąc żywym symbolem polskiego punk rocka.
(Źródło: Wojciech Pędzich, Wikimedia Commons)
Aktualna działalność zespołu KSU (koncerty, projekty, plany)
Mimo upływu lat KSU pozostaje aktywne i nie zwalnia tempa. Zespół regularnie koncertuje – zarówno na własnych trasach klubowych, jak i na festiwalach rockowych. W roku 2018 odbył się wielki koncert 40-lecia w Ustrzykach Dolnych, uwieczniony na filmie. Następnie w 2023 roku KSU wyruszyło w jubileuszową trasę z okazji 45-lecia istnienia. Trasa objęła największe miasta Polski (m.in. Wrocław, Warszawę, Gdańsk, Poznań, Kraków), a na scenie towarzyszyli muzykom goście z zespołu Matragona, dodając koncertom folkowego kolorytu. Wszystkie te wydarzenia cieszyły się dużym zainteresowaniem – bilety często wyprzedawały się, co dowodzi niegasnącej popularności grupy.
Równolegle KSU angażuje się w nowe projekty muzyczne. Wydany album „44” (2023) pokazał świeży materiał studyjny, a obecny skład zespołu – wzbogacony o instrumenty akustyczne – pozwala na różnorodne formy występów. KSU grywa zatem nie tylko ostre, elektryczne koncerty, ale też okazjonalnie sety półakustyczne. Na przykład w ramach promocji albumu „Akustycznie – Epilog” w 2021 zespół dawał kameralne koncerty z instrumentarium folkowym, prezentując swoją twórczość w ciekawych aranżacjach.
Członkowie zespołu poza KSU również są aktywni muzycznie. Siczka, jako lider, koncentruje się na działalności macierzystej grupy, ale pojawia się też gościnnie – np. zdarza mu się wystąpić z zaprzyjaźnionymi kapelami punkowymi na scenie, wykonując wspólnie covery klasyków. Był też współautorem utworu z Martyną Jakubowicz na jej płycie w 1992 roku, co pokazało jego wszechstronność (połączenie punka z blues-rockową artystką). Leszek „Dziaro” Dziarek(perkusista) udziela się jako muzyk sesyjny i nauczyciel gry na perkusji, Tomasz „Szamot” Rzeszutek (basista) grał wcześniej w innych podkarpackich formacjach rockowych, a Konrad Oklejewicz i Eliza Kuźnik równolegle tworzą muzykę folkową (są trzonem Orkiestry Jednej Góry Matragona). Ta synergia projektów sprawia, że KSU ma dostęp do szerokiej palety brzmień i pomysłów.
Jeśli chodzi o przyszłe plany – zespół nie zamierza kończyć działalności. W wywiadach Siczka podkreśla, że dopóki zdrowie pozwoli, będzie grał koncerty i tworzył nowe piosenki dla fanów. Po świetnym przyjęciu albumu „44” możliwe, że doczekamy się kolejnych wydawnictw, choć znając historię KSU, robią to we własnym tempie, bez presji. Niewykluczone są dalsze reedycje starszych materiałów – np. wznowienia winylowe kultowych albumów (rynek winyli jest na fali, a płyty KSU z lat 80. i 90. osiągają wysokie ceny kolekcjonerskie).
Zespół kontynuuje także intensywne koncertowanie. Na rok 2024 i kolejne lata planowane są występy na festiwalach rockowych i punkowych w kraju. Fani mogą spodziewać się KSU m.in. na wydarzeniach typu „Rock na Bagnie” czy „Cieszanów Rock Festival”, gdzie legendy punka zawsze są mile widziane. Poza tym KSU lubi grać tematyczne koncerty jubileuszowe – następnym dużym kamieniem milowym będzie 50-lecie istnienia (2028), ale zanim to nastąpi, możliwe że uczczą np. na bieżąco wesprą obchody 50-lecia polskiego punka (który wedle niektórych zaczął się około 1978 roku) swoją obecnością.
W mediach społecznościowych zespół jest obecny, choć dość oszczędny – oficjalny profil KSU przekazuje wieści o koncertach, nowych gadżetach (np. reedycje koszulek z kultowym logiem „KSU”) i ważniejszych wydarzeniach. Czasem pojawiają się archiwalne ciekawostki dla fanów, np. zdjęcia z młodości członków czy wspomnienia dawnych tras.
Podsumowując, aktualnie KSU ma się dobrze. Pozostają aktywną grupą koncertową, tworzą nową muzykę, a jednocześnie pielęgnują swoją legendę. Dzięki świeżej krwi w składzie zachowują energię na scenie – ich koncerty wciąż są żywiołowe i szczere, tak jak bywało to dekady temu. Zespół sprawia wrażenie świadomego swojej spuścizny, ale nie żyjącego wyłącznie przeszłością – potrafią cieszyć się graniem tu i teraz. Fani w Polsce nadal tłumnie przychodzą na ich występy, wykrzykując teksty starych hitów i chłonąc nowe kawałki. KSU to żywa legenda, która nadal pisze swoją historię na naszych oczach – i wszystko wskazuje na to, że przed nimi jeszcze niejeden rozdział.
Skład zespołu KSU – sylwetki członków (dawnych i obecnych)
Jak przystało na zespół z tak długim stażem, skład KSU wielokrotnie się zmieniał. Przez ponad 45 lat przewinęło się przez niego ponad 30 muzyków, każdy zostawiając jakiś ślad w historii grupy. Poniżej przedstawiamy najważniejsze postacie związane z KSU – zarówno obecnych członków, jak i legendarnych byłych muzyków, którzy współtworzyli fenomen zespołu.
Eugeniusz „Siczka” Olejarczyk – wokalista, gitarzysta, lider. Centralna postać KSU od samego początku do dziś. Urodzony w 1961 r. w Ustrzykach Dolnych, zakładał zespół jako nastolatek pełen pasji do rocka. Początkowo grał na gitarze, później przejął także obowiązki wokalne (zwłaszcza po odejściu Bohuna w 1983 r.). Siczka to autor większości muzyki KSU i współautor tekstów (wraz z Michałem Brodą). Jego zachrypnięty, mocny głos i charyzmatyczna postawa stały się znakiem rozpoznawczym grupy. Przez lata pozostał wierny KSU, utrzymując zespół przy życiu nawet w najtrudniejszych momentach. Fani cenią go za autentyczność – na koncertach zawsze daje z siebie wszystko, a w kontaktach z publicznością pozostaje skromny i bezpośredni. Siczka jest też żywą kronikązespołu – pamięta każdy koncert w Jarocinie, każdą przygodę w trasie po Bieszczadach. Jego wkład w polską muzykę został doceniony m.in. zaproszeniem KSU na galę Fryderyk Festiwal 2024, gdzie pojawił się na dużej scenie obok gwiazd młodszego pokolenia (zdjęcie powyżej). Siczka to prawdziwy „ojciec chrzestny” polskiego punka – do dziś tworzy, gra i inspiruje.
Bogdan „Bohun” Augustyn – pierwszy wokalista i saksofonista KSU (w zespole w latach 1977–1983). To z nim jako frontmanem KSU stawiało pierwsze kroki. Bohun wniósł do wczesnego KSU element spontaniczności i szaleństwa – na koncertach potrafił zagrać na saksofonie dzikie solo, co było ewenementem w punk rocku. Był też barwną postacią poza sceną: współtworzył idee Wolnej Republiki Bieszczad i styl życia bieszczadzkich outsiderów. Jego brat, Michał „Broda” Augustyn, pisał teksty piosenek KSU i nadawał ideologiczny kierunek (to Broda m.in. zaproponował nazwę zespołu i tworzył dla nich pierwsze manifesty). Bohun opuścił zespół w 1983 r., kiedy drogi jego i Siczki się rozeszły – oficjalnie z powodów osobistych. Później próbował swoich sił w innych projektach muzycznych oraz karierze solowej (nagrał m.in. balladę „Bieszczadzka kraina”), jednak to okres w KSU zapewnił mu miejsce w historii. Dziś Bohun wspominany jest z sentymentem przez najstarszych fanów jako charyzmatyczny showman z początków KSU.
Leszek „Plaster” Tomkow – pierwszy basista zespołu (1977–1982). Wraz z Siczką i Bohunem tworzył trzon pierwotnego składu. Jego pseudonim „Plaster” (czasem nazywany też „Tomkas”) podobno wziął się od jego upodobania do udzielania „pierwszej pomocy” przy różnych kontuzjach na imprezach punkowych. Jako muzyk, może nie był wirtuozem, ale jego pulsujący bas napędzał pierwsze kompozycje KSU. Plaster odszedł z zespołu w 1982, zakładając rodzinę – zdecydował się na stabilniejsze życie poza sceną. Niemniej, wkład Leszka Tomkowa w start KSU jest nieoceniony: to on zagrał wszystkie linie basu na wczesnych nagraniach demo i w Kołobrzegu ’80. W kronikach punkowych pozostaje pierwszym basistą pierwszego punk bandu z Bieszczad.
Wojciech „Ptyś” Bodurkiewicz – klawiszowiec (1977–1982). Obecność instrumentów klawiszowych w pierwszym wcieleniu KSU to ciekawostka – Ptyś grał na organach elektrycznych, co nadawało niektórym utworom psychodeliczny posmak. Był także zaangażowanym organizatorem – załatwiał zespołowi miejsce na próby i sprzęt (m.in. legendarne już piece i wzmacniacze przywiezione z Sanoka). Gdy punkowa formuła wzięła górę, klawisze stały się mniej potrzebne, stąd odejście Bodurkiewicza w 1982. Niemniej, jako członek oryginalnego składu, zapisał się w historii jako jeden z architektów brzmienia KSU u zarania. Po latach pojawiał się na zlotach fanów KSU w Ustrzykach, wspominając dawne czasy.
Bogdan „Tuptuś” Tutak – perkusista (1979–1995). Legenda perkusji KSU, zasiadł za bębnami jeszcze w 1979, zastępując pierwszych krótkotrwałych bębniarzy (Mirosława Wesołkina i Waldemara „Burka” Kuzianika). Tuptuś to niezwykle barwna persona – znany z nieposkromionej energii, potrafił grać kilkugodzinne koncerty bez utraty mocy. Jego styl cechowała siła i motoryka, co idealnie pasowało do punkrockowego repertuaru. Był podporą rytmiczną na wszystkich najważniejszych płytach KSU z lat 80. i początku 90. (od „Pod prąd” po „Bez prądu”). Niestety, bywał również sprawcą zamieszania – jak choćby incydent z 1990, gdy nie pojawił się na planie teledysku, co skutkowało zerwaniem kontraktu przez agencję. Mimo to Siczka długo trzymał z Tuptusiem, doceniając jego wkład. Dopiero w połowie lat 90., gdy zespół zamilkł na parę lat, drogi ich się rozeszły. Tutak do dziś jest wspominany jako „bębniarz tysiąca koncertów”, który zagrał z KSU od kołobrzeskiej sceny po niezliczone juwenalia i przeglądy rockowe. Jego imię przewija się we wspomnieniach fanów: „pamiętam, jak Tuptuś rozwalił werbel na koncercie w Jarocinie” – mówią. Obecnie Bogdan Tutak mieszka poza Ustrzykami, ale czasem pojawia się na jubileuszach zespołu jako honorowy gość.
Adam „Dżordż” Michno – basista (1982–1991). Przejął gitarę basową po Plastrze i był filarem KSU w latach 80., zwłaszcza podczas nagrywania „Pod prąd” i „Ustrzyki”. Dżordż to autor wielu charakterystycznych lini basu KSU – np. w utworze „1984” czy „Burbon zamiast herbaty” jego partie wybijały się na pierwszy plan. Był także współkompozytorem kilku piosenek. Należał do najbardziej oddanych sprawie członków – razem z Siczką i Tuptusiem tworzył trio, które utrzymało KSU w czasie służby wojskowej i po odejściu Bohuna. Niestety, po zamieszaniu z managerem na początku lat 90., Dżordż poczuł się rozczarowany branżą muzyczną i odszedł około 1991 roku. Później wyemigrował za granicę, gdzie grał muzykę w lokalnych zespołach. W pamięci fanów zapisał się jako „uśmiechnięty brodacz z basem” – tak go widać na zdjęciach z lat 80. Jego następcą został „Qqś”, ale to Dżordż brał udział w największych sukcesach (był np. obecny na scenie, gdy KSU debiutowało w telewizji w 1989 r.). Bez wątpienia jest ważną częścią dziedzictwa KSU.
Bartłomiej „Qqś” Kądziołka – basista (1991–1995). Przejął pałeczkę (a raczej bas) po Dżordżu w trudnym momencie. Był najmłodszym członkiem zespołu na początku lat 90. Mimo młodego wieku wniósł dużo entuzjazmu – to za jego obecności powstały albumy „Moje Bieszczady”, „Na 15-lecie!” i „Bez prądu”. Qqś (czyt. Kuks) zapamiętany został przez fanów dzięki swojej energii scenicznej – skakał po scenie z basem, dopingując publiczność. Opuścił KSU w połowie lat 90., gdy zespół zawiesił działalność studyjną i zmieniał kierunek (przy powrocie w 2001 już go nie było). Niemniej, wspominany jest ciepło, bo pomógł przetrwać KSU okres transformacji ustrojowej i dodał świeżej krwi. Co robi dziś – nie do końca wiadomo publicznie, prawdopodobnie wycofał się z muzyki.
Paweł „Prezo” Tylko – basista i manager (2003–2005). To ciekawy przypadek członka, który łączył granie z załatwianiem spraw organizacyjnych. Prezo dołączył przed nagraniem „Naszych słów” i zajął się profesjonalizacją działań zespołu – dzięki niemu KSU zaczęło bardziej regularnie wydawać płyty i grać trasy z prawdziwego zdarzenia w latach 2003–2005. Po nagraniu albumu odszedł (jak sam tłumaczył – z powodów osobistych i innych zobowiązań zawodowych). Jego okres w KSU pokazuje, że czasem nowy człowiek jest potrzebny, by pchnąć sprawy do przodu.
Sebastian „Seba” Mnich – perkusista (2004–2007). Zastąpił Dziarka na kilka lat w połowie lat 2000. Pojawia się na albumie „Nasze słowa”. Jego styl gry był bardziej heavymetalowy, co nadało tamtym nagraniom mocniejszego uderzenia. Seba odszedł w 2007, przekazując pałeczki z powrotem Dziarkowi. Później grał m.in. w zespole Autsajt. W historii KSU zaznaczył się jako perkusista okresu „middle age” zespołu.
Leszek „Dziaro” Dziarek – perkusista (1999–2003, ponownie od 2007 do dziś). Dziaro to obecny bębniarz KSU i zarazem członek o najdłuższym stażu zaraz po Siczce i Tuptusiu. Dołączył pod koniec lat 90., grał na „Ludziach bez twarzy”, potem na krótko odszedł, by ostatecznie wrócić i pozostać do dziś. Jego styl jest uniwersalny – potrafi zagrać i ostre punki, i delikatne partie pod akustyczne aranżacje. W zespole pełni też rolę chóralnych wokali (śpiewa w refrenach). Fani cenią go za solidność – to taki „cichy bohater”, zawsze z tyłu za zestawem, a jednak rytmiczny fundament. Dziaro jest także jednym z głównych aranżerów podczas prób – pomaga przekładać pomysły Siczki na brzmienie sekcji rytmicznej. Można powiedzieć, że jest prawą ręką Siczki w obecnym składzie.
Tomasz „Szamot” Rzeszutek – basista (od 2017). Szamot to przedstawiciel młodego (względnie) pokolenia w KSU. Dołączył niedawno, a już zdążył nagrać album „44”. Wywodzi się ze sceny rockowej Podkarpacia, grał wcześniej w zespole metalowym. W KSU odnalazł się świetnie – wniósł mocny groove basowy i sceniczny luz. Podczas koncertów często zagaduje publiczność razem z Siczką. Jego obecność zapewnia ciągłość brzmienia – choć to nowy muzyk, wiernie oddaje charakter starych utworów (fani chwalą go, że „dobrze odgrywa partie Dżordża i Preza”). Szamot prawdopodobnie pozostanie w KSU na dłużej, współtworząc przyszłe projekty.
Maciej Biernacki – gitarzysta solowy (od 2017). Pojawił się w składzie mniej więcej w tym samym czasie co Szamot. Dzięki niemu KSU znów ma dwie gitary elektryczne na scenie, co wzbogaca brzmienie (wcześniej przez pewien czas Siczka był jedynym gitarzystą). Biernacki gra zarówno ostre riffy, jak i partie akustyczne – jest odpowiedzialny np. za gitary 12-strunowe w utworach akustycznych i solówki w rockowych kawałkach. Jego styl czerpie z klasyki rocka (czasem przemyci bluesowy feeling do solówki), co dobrze współgra z melodyjnym punk-rockiem KSU. Na albumie „44” wykazał się kilkoma błyskotliwymi partiami. Maciek to także lokalny patriota – pochodzi z Podkarpacia, więc doskonale rozumie „duszę” KSU.
Eliza Kuźnik – skrzypaczka (od 2012). Pojawienie się skrzypaczki w składzie punkowej grupy może zaskakiwać, ale Eliza udowodniła, że to strzał w dziesiątkę. Jest członkinią Matragony, zespołu folkowego, i została zaproszona do współpracy przy „XXX-leciu, Akustycznie”. Od tego czasu często występuje z KSU, a od 2012 jest pełnoprawną członkinią na koncertach – szczególnie gdy grane są utwory akustyczne lub folk-punkowe. Jej skrzypce dodają magicznego klimatu kawałkom takim jak „Moje Bieszczady” czy „Hej, tam w dolinie” (punkowa interpretacja ludowej pieśni). Eliza wnosi też wokalizy i chórki. Obrazek, gdy punkowa kapela gra z dziewczyną na skrzypcach u boku, pokazuje otwartość KSU na łączenie światów. Eliza jest dowodem na to, że punk i folk mogą iść ręka w rękę, co zresztą staje się cechą charakterystyczną późnego okresu działalności KSU.
Konrad Oklejewicz – flecista (od 2014). Również muzyk Matragony, który dołączył do koncertowego składu KSU. Jego flety (sopranowe, altowe, czasem etniczne flety pasterskie) słychać w akustycznych wersjach utworów. Razem z Elizą tworzy niesamowite tło melodyczne, zwłaszcza gdy KSU gra na żywo przekrojowe sety. Konrad często rozpoczyna koncert spokojnym motywem na flecie, po czym wchodzą gitary – takie aranżacje budują napięcie. W utworze „Kto cię obroni Polsko…” na koncertach gra przejmujące solo fletowe na wstępie, które przeszło już do historii jako moment „ciar” dla publiki. Obecność Konrada i Elizy pokazuje, że obecne KSU to swoista mieszanka punk rocka z muzyką świata – co czyni ich koncerty unikatowymi.
Michał „Broda” Augustyn – warto wspomnieć także głównego tekściarza KSU z początku istnienia. Choć nie występował na scenie jako muzyk, to on napisał większość tekstów do klasycznych utworów KSU z lat 1978–1985(m.in. „1944”, „Urodziłem się w polsce” itp.). Broda był tzw. „duchowym przewodnikiem” paczki chłopaków – to on zainspirował ich Wolną Republiką Bieszczad, politycznymi aluzjami w piosenkach i dbał o ideologiczny sznyt. Można powiedzieć, że bez niego przekaz KSU nie byłby tak wyrazisty. Po 1985 jego rolę przejęli inni autorzy, ale fundament został położony przez niego. Często w wywiadach Siczka z uznaniem wspomina Michała Brodę jako „szóstego członka zespołu” tamtego okresu.
Wszyscy powyżsi ludzie – oraz wielu innych, których nazwisk nie sposób tu wszystkich przytoczyć – tworzą wspólnie obraz KSU. Obecny skład to mieszanka doświadczenia i młodości: Siczka jako niezmienny kapitan statku, Dziaro zapewniający rytm, Szamot i Maciek dodający rockowej mocy, oraz Eliza i Konrad poszerzający brzmienie o folkowe barwy. Dawny skład to z kolei bohaterowie punkowej epopei: Bohun, Plaster, Tuptuś, Dżordż – którzy zapisali się na kartach historii polskiego rocka.
Rotacje personalne często bywają przyczyną rozpadu zespołów, ale w przypadku KSU – paradoksalnie – stały się siłą napędową. Każda zmiana wnosiła coś nowego, a dzięki temu zespół przetrwał i wciąż ewoluuje. Oczywiście szczególny wkład ma tu Eugeniusz „Siczka” Olejarczyk, który niczym strażnik ognia pilnował, by płomień KSU nie zgasł. Jego historia to temat na osobny artykuł – to człowiek, który z punk rocka uczynił swój sposób na życie i do dziś zaraża tą pasją innych.
Na koniec warto podkreślić, że KSU to fenomen wielopokoleniowy – dawni i obecni członkowie wspólnie udowadniają, że muzyka może łączyć ludzi ponad czasem. Gdy na jubileuszowych koncertach obok siebie stoją na scenie Siczka, Bohun, Dziaro i młodzi muzycy z Matragony, staje się jasne, że duch KSU nie zależy od metryki ani od konkretnych instrumentów – to pewna idea buntu, wolności i wierności sobie, przekazywana niczym pałeczka w sztafecie. I dopóki znajdują się ludzie gotowi nieść tę pałeczkę dalej, dopóty historia KSU będzie trwać.
„KSU Mój świat” to zapis rozmowy Eugeniusza Siczki Olejarczyka – kaskadera polskiego punk rocka i współzałożyciela legendarnej grupy z kumplem, fanem i sąsiadem Andrzejem Dumkiewiczem. Kultowy zespół z Ustrzyk Dolnych w tym roku świętuje 40-lecie istnienia. Jej frontman ma więc co wspominać…
Na ponad 250 stronach, Siczka z rozbrajającą szczerością opowiada o swoich wzlotach i upadkach, fascynacjach i nałogach. Nie sili się na zbędną filozofię i nie dorabia niepotrzebnej ideologii. Mówi wprost i bez ogródek, ale nie obraża, nie ocenia i nie agituje. Precyzyjnie wymierza ciosy burząc kolejne mity i odsłania ukrytą prawdę. Ta rozmowa, napisana w prosty i zrozumiały dla każdego sposób, to – jak czytamy na stronie Wydawnictwa Mystic Production: „lektura obowiązkowa nie tylko dla wszystkich fanów KSU, ale także dla gospodyń domowych, profesorów wyższych uczelni i upadłych kobiet przy autostradzie”. Cena „KSU Mój świat” to 39,90.
To nie pierwsza publikacja poświęcona legendarnej grupie. W 2015 r. ukazała się także książka Krzysztofa Potaczały „KSU. Rejestracja buntu”.
Porozmawiajmy o Bieszczadach!
Dołącz do grupy Bieszczady.Land na Facebooku
Reklama
