
Galeria Zdzisława Pękalskiego / fot. Lidia Tul-Chmielewska
Reklama
Mówi się o Bieszczadach, że to jedyne takie miejsce w Polsce, gdzie na 1 kilometr kwadratowy przypadaj największa liczba wszelkiego rodzaju artystów. I tak jest. Tutaj począwszy od seniorów a skończywszy na dzieciach – rozsiewają się wszelkiego rodzaju talenty, ludzie inspirują się tutaj od siebie nawzajem, inspiracja jest i historia i przyroda. To najbardziej uduchowione miejsce w Polsce.
Zdzisław Pękalski – obdarowany niezwykłym talentem i fascynującą wyobraźnią. W drodze ku pięknym Bieszczadom, zwolnijmy kroku, zatrzymajmy się w Hoczwi.
Na skrzyżowaniu dróg – łatwo rozpoznać to miejsce – zobaczymy Galerię Zdzisława Pękalskiego. Już stojące w obejściu domu kapliczki, zapowiadają niecodzienność tego miejsca.
Urodzony we Lwowie, został obdarowany niezwykłym talentem i fascynującą wyobraźnią.. A tych talentów Zdzisław Pękalski ma wiele – jest malarzem, grafikiem, rzeźbiarzem, poetą i gawędziarzem. Do pracy inspirowało go wszystko: świńskie koryto, deska z podłogi, rama okienna, łopata chlebowa, korzeń wyłowiony z wody, czy nadpalona deska.
„Odkładam pędzle”
Sam o sobie mówi w ten sposób:
W ciszy pracowni, kiedy skupiony jestem na malowaniu, wsłuchuję się w swoje myśli. bywa, że pospiesznie odkładam pędzle, chwytam długopis, aby na kartce, która na to czeka, zapisać ulotne słowa poprzedzające powstanie wiersza.
Zbiór wierszy „Kiedy spoczywają pędzle” jest wyborem wierszy napisanych w miejscu, gdzie maluję, w towarzystwie rozrzuconych farb, dłut, pędzli, zaczętych obrazów i barwnego rozgardiaszu różnych przedmiotów. Inspirowane są pracownią, najbliższym otoczeniem, przyrodą, kontaktem z innymi ludźmi i samym sobą. Jako poeta czuję się amatorem i zawsze daję pierwszeństwo sobie, jako plastykowi, ale zawsze jestem wdzięczny mojej wrażliwości poetyckiej za cenne podpowiedzi jak wykorzystywać skojarzenia, metafory oraz za bogatsze widzenie tego, o potem uwidaczniam w twórczości plastycznej.
Wydobywać piękno ze skazy
Najważniejsza dla „Zdzicha” jest niedoskonałość i skaza w materii, wtedy oczyma wyobraźni nadaje i uwypukla kształt swojego przyszłego dzieła.
„Maluję świętych
w żłobach, korytach i miskach
maluję świętych
na stajennych deskach
maluje świętych
na drewnie wydobytym z wody
maluję świętych
na szczątkach po spalonej cerkwi
maluję świętych
na trzaskach toporem łupanych
maluję świętych
na różnym nędznym materiale
bo się na to święci
nie gniewają wcale
Bardziej sacrum czy profanem?
Sztuka Pękalskiego obraca się pomiędzy sacrum a profanem. Niecodzienne są świątki, Madonny i Chrystusy jak i cała bieszczadzka demonologia – biesy, czady, diabły ,czarownice. Spotkanie ze Zdziskiem Pękalskim w Galerii zawsze było spektaklem teatralnym – gdzie słuchało się charyzmatycznie opowiadanych opowieści oraz wierszy autora. Zapadały w pamięć na długo.
Kiedy spoczywają pędzle, czekając na mistrza…
Obecnie w Galerii – właściwie nic się nie zmieniło – dalej na ścianach koryta, Madonny i podkowy. Mnóstwo świec i diabłów. Jednak głównego aktora tego teatru sztuki nie ma. Bo Zdzichu zmaga się teraz ze swoją chorobą, uczy się wszystkiego na nowo, od początku….od nowa tworzy i buduje siebie.
„Moja pracownia”
I wióra
Co ich cała góra
I siekiera
Co się w nich poniewiera
I desek całe sterty
I żelastwo zardzewiałe
I butelki po piwie
I jedzenie dla kota
A na podłodze
Ślady błota
Ale na ścianach
Święci błyszczą się
Od złota
Wchodząc do pracowni Pękalskiego – powstaje w wrażenie, że on tam jest cały czas, że wyszedł tylko na chwilę. Tam czekaja nadal jego dłuta, pędzle i niedokończone jeszcze prace….
Tam odpoczywają pędzle……czekając na powrót swego mistrza, a święci i „nie święci” – w zgodnym milczeniu wyczekują, czy Zdzichu usiądzie na swoim stołeczku i w akompaniamencie dłuta i pędzla – wyczaruje nowe dzieło.
Tam spoczywają pędzle……
deski łaszą się
Codziennie
Do moich rak.
Oczami sęków
Wypatrując
W mojej dłoni
Pędzla
Porozmawiajmy o Bieszczadach!
Dołącz do grupy Bieszczady.Land na Facebooku
Reklama
