Cmentarz w Brzegach Górnych – groby przypominają tu o dawnym życiu

Fot. Aneta Jamroży

Mijamy go wchodząc na czerwony szlak wiodący z Brzegów Górnych na Połoninę Caryńską i nie sposób przejść obojętnie. Kilka ocalałych nagrobków, które widzimy, to resztki cmentarza, nieistniejącej dziś w praktyce, wioski. Według niektórych źródeł, zachowałoby się ich więcej, gdyby nie to, że prawdopodobnie… przerobiono je na tłuczeń, wykorzystując do budowy Wielkiej Obwodnicy Bieszczadzkiej.

Zajeżdżając dziś na parking w Brzegach Górnych i rozglądając się wokoło, trudno sobie wyobrazić, że ten oddalony od cywilizacji bieszczadzki zakątek z zaledwie jednym gospodarstwem, kiedyś tętnił życiem. Ciekawostką jest, że w latach 1580 – 1618 część wsi należała do rodziny Aleksandra Fredry. Dziś, przy skrzyżowaniu dróg: Dwernik – Ustrzyki Górne – Wetlina, turyści zatrzymują się głownie po to, by zacząć tu wędrówkę na Połoninę Caryńską lub Wetlińską.

Domy spalono, mieszkańców wysiedlono

Przed II wojną światową zabudowania Berehów Górnych, jak się wtedy nazywały, rozciągały się na przestrzeni około 4 km – od Przełęczy Wyżnej po Przełęcz Wyżniańską. Samych mieszkańców było całkiem sporo, zważywszy na to, że funkcjonowało wtedy ponad 120 domostw. Lata świetności jednak poszły w zapomnienie, a życie w Berehach Górnych ostatecznie zamarło w 1946 roku, kiedy to wysiedlono mieszkańców do ZSRR, zabudowania zaś zniszczono.

Jak na ironię, dziś – wyraźnym śladem dawnego życia w tym miejscu, są położone przy wejściu na Połoninę Caryńską, pozostałości przycerkiewnego cmentarza. Z dawnej nekropolii zachowało się zaledwie 10 nagrobków, choć jeszcze do początku lat 60. ubiegłego wieku, było ich tam ponad 100. Skąd ta różnica? Według niektórych źródeł, kamienie nagrobne miano przerabiać na tłuczeń, wykorzystywany do budowy Wielkiej Obwodnicy. W wątpliwość poddaje ten scenariusz, Krzysztof Potaczała w książce „Bieszczady w PRL-u”, który przytacza wypowiedź jednego z ówczesnych robotników: „I jeszcze relacja Tadeusza Fronia, robotnika drogowego: – Początkiem lat sześćdziesiątych razem z innymi chłopami rozbierałem resztki piwnic w Ustrzykach Górnych i Berehach Górnych. Ledwo wystawały z ziemi, były niemal całkiem zarośnięte. Nawet natrafiliśmy niekiedy na charakterystyczne dla tych terenów końskie podkowy, mniejsze niż normalne, albo na jakieś pordzewiałe narzędzia. Braliśmy podkowy na pamiątkę, bo przynoszą szczęście, a kamieniami z piwnic, takimi płaskimi, zapewne rzecznymi, brukowaliśmy rowy. Ale nie było przypadku, żeby ekipy ZBL-u wydzierały z cmentarzy piaskowe pomniki. Prawie wszyscy byliśmy wierzący, nikt nie odważyłby się na coś takiego.”

groby cmentarz Brzegi Górne

Kamieniarz nie zapomniał o sobie

Jakby nie było, faktem jest, że cmentarne pozostałości są bardzo skromne. Wiadomo, że większość nagrobków to dzieła miejscowego kamieniarza – Hrycia Buchwaka. Jak możemy się przekonać, powstałe spod jego ręki pomniki i płyty nagrobne, charakteryzowały m.in. płaskorzeźby, geometryczne ornamenty oraz napisy. Artysta nie zapomniał też o sobie, za życia przygotowując własny nagrobek. Jest on zresztą jednym z najlepiej zachowanych i najbardziej przykuwających uwagę.

Grób Hrycia Buchwaka Fot. Aneta Jamroży

Grób Hrycia Buchwaka Fot. Aneta Jamroży

Przy cmentarzu można także zauważyć fragmenty podmurówki stojącej tu kiedyś, drewnianej cerkwi z 1897 roku. Świątynię, podobnie jak zabudowania Berehów Górnych, spalono w 1946 roku. Na pobliskim terenie można znaleźć także nieliczne pozostałości m.in. po karczmie, czy dworze. Wskaże je, licząca 18 przystanków, ścieżka dendrologiczno – historyczna „Berehy Górne”. Przewodnik po niej można kupić w punktach kasowych BdPN. To najlepszy sposób, by poznać historię Berehów Górnych…

Porozmawiajmy o Bieszczadach!
Dołącz do grupy Bieszczady.Land na Facebooku



Zostań patronem portalu Bieszczady.Land


Bądź na bieżąco!
Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.