Blog użytkownika jest nieaktywny
Żeby wyżyć się na rowerze w terenie wcale nie trzeba zapuszczać się w Biesczady Wysokie. Okolice Ustrzyk Dolnych stwarzają wymagającym free rajdowcom wspaniałe warunki do maksymalnego wyżycia się. Nawet podczas tegorocznego suchego lata można tam znaleźć kałuże "do środka ziemi", błoto, piach, strome zjazdy i wymagające podjazdy, asfaltu się nie uświadczy, za to przejazdy w bród co i owszem. A do tego rewelacyjne krajobrazy i zupełny brak ludzi, samochodów.
Trasa przetestowana ostatnio przez gości Sadyby Bojkowskiej przyniosła im wiele radości, ale również zmęczenie i to znaczne. Nie mieli nawet siły obejrzeć do końca wieczorną projekcję bieszczadzkich filmów w kolibie.
A wszystko wydawało się takie łatwe - oczywiście spoglądając na mapę. Najpierw kawałek asfaltem, potem podjazd na pasmo Zukowa zakończony wspaniałą panoramą na Otryt i Połoniny. A potem zjazd po łące i przejazd przez rzeczkę. Dalej trochę wertepów "elegancko wyprofilowanych" przez samochody ściągające drewno z lasu, trochę jazdy po łączkach i polnych drogach z widokami na jezioro Solińskie, laski i zagajniki, zjazdy i podjazdy i powrót grzbietem Zukowa do miejsca podjazdu i na koniec skrótem do Sadyby, albo na lody, przez Gromadzyń, do Ustrzyk Dolnych. I dalej asfaltem na obiadokolację.
Ale jak zwykle plany zostały planami, a rzeczywistość, skutecznie, na bieżąco modyfikowana przez uczestników wyprawy przyniosła im niezapomniane wrażenia, totalne "wyjechanie" i dumę, że dali radę :-).
Wydłużenie trasy o kilkanaście kilometrów, jazda po bezdrożach, szukanie słabo oznakowanego szlaku pieszego to dodatkowe, niezaplanowane utrudnienia. Końcowy zjazd drogą zrywkową, gęsto usłaną sterczącymi w każdą stronę głazami, między którymi trzeba było lawirować rowerami, to również próba umiejętności technicznych, wymagających od rowerzysty maksymalnego dociążenia tylnego koła, szorując po nim "pampersem" spodenek kolarskich. I na koniec dodatkowe podjazdy, długie, ostre, wprawdzie po asfalcie, ale w temperaturze + 35 stopni Celsjusza pozostaną w pamięci. I ponownie przyciągną na bieszczadzkie bezdroża.
Ten freerajdowy raj to teren położony na południe od Ustrzyk Dolnych. Między pasmem Zukowa, a pasmem Ostrego, Moklikiem i jeziorem Solińskim. Teren nie zamieszkały, dziki, a przez to wymarzony do wypraw. Z możliwościami wielu modyfikacji tras. Ciekawe jak się tam bedzie jeździło na fatbike'ach w zimie? Daję głowę, że kto raz spróbuje wycieczki w tamtą stronę, to będzie wracał.
To miejsce na prawdziwie bieszczadzkie rowerowanie terenowe!