Reklama
Pojedyncze mogiły, krzyże, pomniki, choć i całe cmentarze to ślady pamięci o tych, którzy zginęli na bieszczadzkiej ziemi lub była ona bliska ich sercu… Wiele z nich jest jednak zapomnianych, a samotne groby położone na pustkowiach i w lasach dziś stały się częścią dzikiego krajobrazu. Niektóre z nich, napotkamy też na turystycznym szlaku.
Dramatyczna historia bardzo zaludnionej kiedyś bieszczadzkiej krainy odzwierciedla się m.in. w cmentarzach. Napotkamy je przy zachowanych do dziś miejscowościach, na terenach przycerkiewnych, czy tam, gdzie kiedyś toczono krwawe walki.
Zanim wejdziesz na połoniny
Każdy, kto odwiedził Bieszczady, zapewne chcąc – nie chcąc, choćby przeszedł obok miejsc, będących śladami pamięci o zmarłych.
Najprostszym tego przykładem jest choćby pomnik poświęcony pamięci Jerzego Harasymowicza (Więcej w artykule: Jerzy Harasymowicz – poeta ludzi gór), stojący przy wejściu na najpopularniejszy bieszczadzki szlak – do Chatki Puchatka na Połoninie Wetlińskiej (dowiedz się więcej). I choć dwa spięte głazy są grobem tylko symbolicznym, warto wiedzieć, że to właśnie nad połoninami rozsypano prochy poety, tak często opiewającego piękno tej krainy.
Równie popularna Połonina Caryńska, także ma na szlaku swój cmentarz. Napotkamy go, wybierając wejście na szlak od strony Brzegów Górnych. To pozostałości przycerkiewnej nekropolii. Niestety, pozostałe dziś nagrobki policzymy w niespełna minutę, choć jeszcze do początku lat 60. ubiegłego wieku, było ich tam ponad 100. Skąd ta różnica? Według niektórych źródeł, kamienie nagrobne miano przerabiać na tłuczeń, wykorzystywany do budowy Wielkiej Obwodnicy. Większość nagrobków to dzieła miejscowego kamieniarza – Hrycia Buchwaka, który nie zapomniał też o sobie, za życia przygotowując własny nagrobek. Jest on zresztą jednym z najlepiej zachowanych i najbardziej przykuwających uwagę (Więcej w artykule: Cmentarz w Brzegach Górnych – groby przypominają tu o dawnym życiu).
W „worku bieszczadzkim”
Niezwykle ciekawe cmentarze napotkamy wędrując w głąb „worka bieszczadzkiego”, czyli ścieżką przyrodniczo – historyczną do źródeł Sanu.
Niezwykłe wrażenie robi dawny przycerkiewny cmentarz w Beniowej. Przekraczając drewniana bramę, naszym oczom, między drzewami, ukazuje się kilkanaście nagrobków. Wśród najbardziej charakterystycznych są m.in. z kwiatem (może oznaczać, że pochowano tu młodą dziewczynę lub ogrodniczkę) oraz dzbanem (być może leży tu garncarz), datowane na XIX/XX wiek. Przebywając na tym cmentarzu, nie sposób nie zwrócić też uwagi na część dawnej kamiennej łodzi z symbolem ryby (prawdopodobnie była to podstawa chrzcielnicy), przy której też zapalane są znicze.
Wręcz kultowymi bieszczadzkimi grobami są miejsca spoczynku Klary i Franciszka Stroińskich, czyli tzw. Grób Hrabiny (Więcej w artykule: Szukasz szczęścia w miłości? W Bieszczadach odwiedź Grób Hrabiny). Robiące wrażenie, dwie mogiły, które według wierzeń są miejscem mającym przynosić szczęście w miłości, są odwiedzane zazwyczaj przez największych wielbicieli bieszczadzkich wędrówek.
Na terenie „Worka Bieszczadzkiego” zaintrygować może także cmentarz w Dźwiniaczu Górnym. Wśród kilkunastu grobów uwagę zwracają m.in. ogromny, pozbawiony inskrypcji sarkofag, ale i grób otoczony żelaznym płotem. W tym drugim spoczywa syn miejscowego proboszcza i badacza folkloru bojkowskiego – Bogdancio Kmit. W pierwszym prawdopodobnie jeden z tamtejszych proboszczów.
W lasach, ale i miastach
Bieszczadzkich cmentarzy jest oczywiście o wiele więcej. Choćby na szlaku pod szczytem Chryszczatej znajduje się cmentarz ofiar dawnych walk na tym terenie. Obelisk ku czci pomordowanych w Mucznem, przypomina zaś o wymordowaniu przez upowców w tym miejscu 74 Polaków. Pozbawiono ich życia za pomocą siekier, wideł i kos. W lasach Nadleśnictwa Baligród można napotkać mogiły żołnierzy, którzy stracili życie w I wojnie światowej. Wiele mówią też liczne bieszczadzkie kirkuty, jak choćby te w Lesku, Lutowiskach. czy Baligrodzie.
Może przy okazji listopadowej refleksji, będąc na tych terenach, warto i tam zapalić znicz…